Spacer po zakamarkach Zamku Wysokiego na Górze św. Marcina? Ta wizja już w przyszłym roku może stać się rzeczywistością. Co prawda wirtualną, ale za to z możliwością wyboru kierunku wycieczki. Wszystko za sprawą projektanta Michała Szumlańskiego, który pracuje nad cyfrową rekonstrukcją rodzinnego gniazda Leliwitów Tarnowskich.
– To pomysł, który „za mną chodził” odkąd sięgam pamięcią. Jestem z Tarnowa, gdzie się wychowałem. Już jako dziecko myślałem, że fajnie byłoby zobaczyć coś takiego, a szczególnie od czasu, kiedy miałem styczność z podobnymi rekonstrukcjami, realizowanymi na potrzeby gier komputerowych – relacjonuje absolwent Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej.
Na co dzień jest zaangażowany w produkcję gier. Zajmuje się projektowaniem ich środowiska, grafiką i poziomami. Przed czterema laty wpadł na pomysł, żeby zacząć realizować swoje marzenie i rozpoczął pracę przy cyfrowej rekonstrukcji. – Niestety, miałem mało czasu i musiałem to zarzucić. A obecnie robię to po godzinach – deklaruje.
Projekt to ogromne wyzwanie dlatego, że pochodzący z Tarnowa projektant tworzy jednoosobowy zespół wykonawczy, a realizacja przedsięwzięcia przewidziana jest na setki godzin pracy przed ekranem. – Nie mówię o samym modelowaniu, co o pracy badawczej. Muszę mieć przed oczyma źródła pisane. No i oczywiście ikonograficzne. A jak wiadomo, w odniesieniu do tarnowskiego zamku szczególnie te ostatnie są bardzo skąpe. To zaledwie jeden z tych i próby rekonstrukcji zainicjowane przez dr. Krzysztofa Moskala – wylicza.
Krzysztof Moskal, autor monografii zamku zatytułowanej In castro nostro tarnoviensi, dokonał własnej interpretacji dokumentów źródłowych, co przy nałożeniu jej na wyniki badań archeologicznych i studia układu przestrzennego innych zamków pozwoliło mu narysować domniemany wygląd budowli. Autor projektu jest zafascynowany tą pracą. – Mogę ją nazwać moją małą biblią. Szacunek budzi przede wszystkim zebranie w jedno opracowanie tak wielu informacji. To nieoceniona pomoc – przekonuje Michał Szumlański. Tym bardziej, że jak przypomina, relikty na Górze św. Marcina są przykryte ziemią. A wnioski z wykopalisk prowadzonych w latach sześćdziesiątych niewiele wyjaśniły przeszłość budowli.
Architekt wirtualnej rekonstrukcji zamierza nas zaprosić do zamku z okresu hetmana Tarnowskiego, czyli czasu największej świetności w połowie XVI wieku. Wtedy budowla została rozbudowana na modłę renesansową. Wzniesiono gmachy na północnym wschodzie, m.in. arsenał.
Czasochłonność pracy sprawia, że autor nie chce podawać żadnych terminów. Wiadomo jedynie, że projekt zostanie podzielony na etapy. W pierwszym powstanie zamek wysoki bez arsenału, a następnie aktualizacje będą uzupełniać brakujące obiekty. Od przygródka przez zwierzyniec po podgródek i komnaty. – Wnętrza to dopiero będzie wyzwanie, ponieważ mamy jeszcze mniej opisów – przewiduje.
Czym tarnowska rekonstrukcja będzie się różnić od animacji 3D, którą można oglądać przy zamku w Wiśniczu? – Tamte wizualizacje nie są interaktywne. To forma filmu, który oglądamy. Natomiast w moim podejściu będzie to bardziej gra, oczywiście dostosowana do możliwości. Raczej wirtualny spacer, swobodny, jak w grach – wyjaśnia projektant. Wzorem pozostaje dla niego produkcja czeskiego studia Kingdom Come: Deliverance, która wyróżnia się szczegółową rekonstrukcją piętnastowiecznych budowli zamkowych. – Chciałbym, by udało się osiągnąć ten poziom i myślę, że jest to do zrobienia – zapewnia.
Obecnie projektant znajduje się w jednej trzeciej prac przy zamku wysokim. Spodziewa się, że w przyszłym roku zakończy ten etap i można będzie zaglądnąć do zamku. Zapowiada też, że efektem swojej pracy podzieli się w sieci. Zwiedzanie ma być nieodpłatne i ogólnodostępne.
Dr Moskal kibicuje tego rodzaju pracom i ma nadzieję, że zostaną doprowadzone do końca. Przypomina, że do cyfrowych rekonstrukcji było już kilka podejść, które się nie udały. Deklaruje pomoc, gdyby pojawiły się wątpliwości, które będzie mógł rozwikłać. Do jakich części zamku jest najwięcej znaków zapytania? – Choćby arsenał. Nie wiadomo, jaki był wysoki. Dla niektórych nie został nawet dokończony. Albo to, jak biegł most na przygródek do głównej baszty bramnej – od południa, czy ukosem od południowego wschodu? Wybieramy najbardziej prawdopodobne rozwiązanie i zakładamy, że tak mogło być. Choć rysując zamek nie robiłem kreskowanej linii tam gdzie nie byłem pewny przebiegu murów, to pewności w wielu miejscach nie ma do dzisiaj – dodaje autor monografii.