Wielu mieszkańców Tarnowa, mimo że przyjdzie im więcej płacić, odetchnęło z ulgą na wieść o tym, że nie zostanie ograniczona częstotliwość odbioru odpadów. Ich zdaniem byłby to poważny kłopot natury sanitarnej. Z drugiej strony powraca problem nieszczelnego systemu, który po drodze gubi wielu tych, którzy oszukują wypełniając deklaracje śmieciowe i muszą płacić za nich inni.
Jak informowaliśmy, w ubiegłym miesiącu w Tarnowie pojawiła się koncepcja rzadszego wywozu śmieci z nieruchomości, żeby zadłużone po uszy miasto mogło choć trochę zaoszczędzić, a mieszkańcy nie musieli więcej płacić za tę usługę. Magistrat, który początkowo miał taki pomysł, informował, że w roku 2024 szacowane wpływy z opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi nie pozwolą na zbilansowanie się systemu gospodarowania odpadami komunalnymi, co skutkuje koniecznością pokrycia kosztów tego systemu środkami niepochodzącymi z opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi w wysokości ok. 5,3 miliona złotych.
W przypadku braku zmiany stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi niedobór środków w 2025 roku wyniesie blisko 6 milionów złotych.
Wiadomo już, na czym ostatecznie się skończyło. Skończyło się na podwyżce opłat za odbiór odpadów – to była nowa inicjatywa Jakuba Kwaśnego, prezydenta Tarnowa.
Zaproszenie dla szczurów
Choć jakiekolwiek podwyżki opłat nikogo nie cieszą, niektórzy odetchnęli z ulgą. Wielu mieszkańców jest przekonanych, że obecna częstotliwość wywozu śmieci wcale nie jest za duża; nieraz obserwują przepełnione pojemniki głównie z szybko psującymi się odpadami typu bio. Nie wyobrażali sobie, aby odpady były odbierane jeszcze rzadziej. Ich zdaniem, najbardziej radowałyby się z tego… szczury.
To tylko fragment tekstu… |
REKLAMA (3)
Cały artykuł dostępny tylko dla subskrybentów. Wykup nielimitowany dostęp BEZ REKLAM do wszystkich treści i wydań elektronicznych tygodnika TEMI. Jesteś już subskrybentem? Zaloguj się |