Unia Leszno
Aktualny mistrz Polski ma aspiracje, aby i w tym sezonie zdobyć złote medale. I są to aspiracje uzasadnione. Wprawdzie opuścił zespół starszy z braci Pawlickich – Przemysław, ale powinien zastąpić go z powodzeniem jeżdżący brawurowo Duńczyk Peter Kildemand. Jeżeli przypomnimy, że w klubie pozostali tak świetni zawodnicy jak: Nicki Pedersen, Emil Sajfutdinov czy Piotr Pawlicki (chociaż także był bliski odejścia), a także bardzo solidni Grzegorz Zengota i Tobiasz Musielak, skład „Byków” wygląda imponująco. W efekcie kibice będą świadkami ciekawej rywalizacji o miejsce w składzie na ligowe mecze.
Nieco słabsza może być formacja młodzieżowa, bo Piotr Pawlicki będzie już seniorem, aczkolwiek tercet: Bartosz Smektała, Daniel Kaczmarek, Dominik Kubera sporo już potrafi. Tak czy owak brak Unii w finale rozgrywek byłby dużą niespodzianką.
Sparta Wrocław
Sensacyjny wicemistrz kraju z poprzedniego sezonu dokonał jedynie kosmetycznych zmian w składzie, nadal opierał on będzie swoją siłę na duecie Tai Woffinden‑Maciej Janowski, wspieranym przez super utalentowanego Maksyma Drabika, odkrycie roku 2015 na polskich torach. Nową twarzą będzie Szymon Woźniak, który powinien być mocnym wsparciem liderów. Na pewno problemem dla wrocławian będzie fakt, że z powodu modernizacji ich obiektu wszystkie mecze w roli gospodarza rozegrają na stadionie w Poznaniu.
Pomimo tego aspiracje na Dolnym Śląsku mają duże, aczkolwiek powtórzyć sukces z poprzedniego roku będzie trudno. Ale jako kandydata do play off drużynę prowadzoną przez Piotra Barona trzeba oczywiście jak najbardziej brać pod uwagę. Wygląda na to, że po latach posuchy i desperackiej walki o ligowy byt dla żużla we Wrocławiu nadeszły lepsze lata.
KS Toruń
Zespół z Torunia konsekwentnie od wielu lat zalicza się do krajowej czołówki. Nie zawsze udaje mu się realizować wszystkie plany i zamierzenia (tak było na przykład w roku 2015‑ czwarte miejsce na finiszu ligi nikogo na Pomorzu nie ucieszyło), ale z następcami Mariana Rose czy Pera Jonssona trzeba się liczyć. I tak jest od wielu lat. Tym bardziej że do składu doszło dwóch zawodników wybitnych. Pierwszy to weteran światowych torów, 46‑letni już Amerykanin Greg Hancock, który pomimo zaawansowanego jak na sportowca wieku ani myśli pasować i zawsze był gwarantem solidnych punktowych zdobyczy. Drugim jest natomiast dobry znajomy tarnowskich kibiców, którzy nadal nie mogą odżałować jego odejścia, czyli Martin Vaculik. Chris Holder oraz junior Paweł Przedpełski to też żużlowcy z górnej półki, toteż z Torunia po raz kolejny wieje optymizmem.
Falubaz Zielona Góra
Gigantyczny pech w postaci prawdziwej plagi kontuzji nie pozwolił zielonogórzanom na rywalizację o najwyższe cele w roku ubiegłym, ale w mieście, w którym żużel stanowi coś w rodzaju lokalnego kultu, zawsze mierzą wysoko i nie zadawalają się byle czym. U progu sezonu Falubaz nadal ma kłopoty, bo już wiadomo, że Jarosław Hampel nie wyleczył złamania nogi i nie będzie startował na początku sezonu. Nie wiadomo też naprawdę, kiedy i w jakiej formie wróci na tor, a to może być klucz do ewentualnego sukcesu. W tej sytuacji kibice w mieście wina liczyć muszą przede wszystkim na doświadczonego Piotra Protasiewicza, Patryka Dudka, a także nowych obcokrajowców – Jasona Doyla, Kenni Larsena i Andrieja Karpova. Silnym punktem powinien być junior Krystian Pieszczek. Czy to jednak wystarczy, aby bić się o medal? Czas pokaże…
Stal Gorzów
W Gorzowie po sportowej katastrofie rok temu, kiedy to mistrz kraju z sezonu 2014 z trudem utrzymał się w lidze, nie załamali się, tylko zakasali rękawy. Darowano sobie częste w takich wypadkach polowanie na czarownice. Przede wszystkim zaufano swoim liderom, głównie Krzysztofowi Kasprzakowi, który mocno swoją postawą rozczarował, a hitem zimowego okresu transferowego okazało się pozyskanie Przemysława Pawlickiego. Występ tego duetu w kwalifikacjach Złotego Kasku pokazał, że u progu sezonu są już w wysokiej dyspozycji. Trzeba pamiętać o tym, że nadal juniorami są członkowie duetu Bartosz Zmarzlik‑Adrian Cyfer, który powinien być dużym atutem drużyny z północy województwa lubuskiego, dla wielu to najlepszy duet juniorów w lidze. Nic też dziwnego, że biorąc także pod uwagę solidnych obcokrajowców, fachowcy wróżą gorzowianom powrót na ligowy top.
GKM Grudziądz
Team z Grudziądza już po raz drugi z rzędu miejsce w elicie otrzymuje nie ze względu na czynniki sportowe, ale wykorzystując kłopoty finansowe innych. Ostatnia drużyna minionego sezonu urzędowo utrzymana została w ekstralidze, bo niezależnie od wyników na torze klub z Grudziądza wydaje się być stabilny finansowo, a to w obecnych realiach najważniejszy argument. Stąd swoista nagroda dla grudziądzkiego środowiska. Sportowo GKM będzie zagadką, wiele zależeć będzie od rozchwianej w ostatnich sezonach dyspozycji Tomasza Golloba, kluczowa może być też postawa nowego nabytku‑ Szweda Lindbecka, który zaliczył rewelacyjny sezon 2015. Kibice GKM liczą na pewno, nie bez racji, na klasę Krzysztofa Buczkowskiego. Ale czy to wystarczy, aby wykaraskać się z ostatniego miejsca w tabeli? Na pewno u siebie GKM będzie mocny.
ROW Rybnik
Jeden z najbardziej zasłużonych w Polsce klubów żużlowych po długiej przerwie wraca do elity, ale podobnie jak w przypadku GKM głównie na skutek płynności finansowej. ROW został do ekstraligi „doproszony”, bo w rozgrywkach I ligi zajął przecież dopiero trzecie miejsce – niepremiowane awansem. Skoro jednak deficyt pogrążył rzeszowską Stal, a Łotyszom z Daugavpils, którzy awans wywalczyli na torze, odmówiono startu w ekstralidze, rybniczanie podjęli rękawicę. W składzie mają aż siedmiu seniorów, między innymi pozyskanych Groigorija Łagutę i Andreasa Jonssona. Pytanie jednak, czy ilość przejdzie w jakość… Na „juniorce” zastąp zdolnych wychowanków, świadczących o dobrym szkoleniu w klubie, z Kacprem Woryną na czele. Kibice w Rybniku pewnie nie będą wybredni – jazda ich ulubieńców w elicie to dla nich wielka sprawa, a niespodzianki niewykluczone.
