Helena, mam zawał! Takimi słowami dosyć często kwitował stresującą sytuację serialowy pan Paździoch w „Świecie według Kiepskich”. Na szczęście zawsze kończyło się na słowach. A ty posiadasz bliżej nieokreślone bóle? Dziś wyjaśniamy definicję bóli somatycznych!
SOMA
Inaczej ciało, cielesny, w przeciwieństwie do „psyche”, czyli (z języka greckiego) duszy. W teorii objawy somatyczne – czyli cielesne – jakich człowiek doświadcza, powinny być wynikiem faktycznych, namacalnych i medycznie wytłumaczalnych dysfunkcji. Z kolei definicja bólu powszechnie przyjęta przez Międzynarodowe Towarzystwo Badania Bólu brzmi następująco: „Ból to nieprzyjemne doznanie zmysłowe i emocjonalne związane z rzeczywistym lub potencjalnym uszkodzeniem tkanek lub opisywane jako takie uszkodzenie.” Zatem w dalszym ciągu nie dostajemy odpowiedzi, czy ból można sobie „wymyślić”?
Okazuje się, że tak, i jest to zjawisko tak daleko posunięte, jak daleko niezbadany jest umysł ludzki. Przyczyn bólów somatycznych należy szukać wewnątrz szeroko pojętej psychiki człowieka i funkcjonowania jego układu nerwowego. Mało tego, rzadko zaobserwować można schemat tego typu reakcji. Ich różnorodność może być tak duża, jak tylko można sobie wyobrazić. Od bólów głowy, kończyn, biegunki, wymiotów, czy nawet wysypki po inne fizyczne zmiany. Mówi się, że człowiek jest w stanie sobie wszystko wmówić, a siła sugestii jest tak duża, że można myśleć, że mamy zawał mięśnia sercowego, nie mając go w rzeczywistości. Umysł płata figle… jednak wszystko jest po coś. Tego też doświadczają świadomi swoich ciał sportowcy, ale o tym… później!
NEGACJA
Pacjent cierpiący na bóle somatyczne będzie zaprzeczał, iż przyczyna może leżeć w jego psychice. Tłumaczy to każdą jednostką chorobową poza umysłem. Nieustępliwe żądania skierowań na kolejne badania, które niczego nie dowodzą, tylko pogłębiają nerwy. Pacjent zazwyczaj jest przeciwny jakimkolwiek sugestiom dotyczącym psychologicznego podłoża występujących dolegliwości, nawet gdy owe objawy rozpoczęły się i mają miejsce w tym samym czasie co trudne wydarzenia lub konflikty w życiu.
Bardzo często pacjentowi trudno jest zrozumieć, gdzie leży źródło jego objawów, dlatego wykonuje coraz to nowe badania, które w rezultacie nie wykazują prawdziwych przyczyn. Zaburzenia somatyczne są bardzo uciążliwe. Ze względu na fizyczne dolegliwości pacjent nie może w pełni realizować swoich ról pracownika, rodzica, partnera czy ucznia. Brak odnalezienia źródła choroby wzmaga frustrację i bezradność.
OPOWIEŚĆ O BIEGACZU
Istnieje bardzo ciekawa hipoteza na temat bólów somatyczych. Posłużmy się dla przykładu sportem zawodowym, jakim jest bieg długodystansowy. Przygotowanie zawodnika do startu trwa generalnie cały rok, a jest to – o ile traktuje on sport poważnie – spore przedsięwzięcie dla organizmu. Wiąże się to naturalnie z dużym obciążeniem organizmu zarówno jeśli chodzi o układ mięśniowy, stawowy, krwionośny, jak sercowy i oddechowy. Podczas całego tego procesu eksploatacja ciała jest tak duża, że może ono zastrajkować. Zdarzyć może się sytuacja (i zdarza), że sportowiec doświadcza tzw. bólów przeciążeniowych. Może to być ból np. lewej łydki, i tylko lewej. Mogą to być bóle stawowe. Zazwyczaj każdy w pierwszej kolejności próbuje temu zaradzić, rozciągając ciało lub udając się do fizjoterapeuty. Chwała jeśli uda się zażegnać problem tu i teraz, ale często jest to niestety pomoc doraźna.
Idąc dalej, hipotetycznie ten sam biegacz może się za jakiś czas zmagać z ogromnymi migrenami. Radzić sobie można z tym farmakologią, często jednak i ona nie wystarcza, trzeba po prostu wrzucić na luz. I o to chodzi! Doszliśmy do sedna – jego organizm domagał się odpoczynku. Domagał się, by zwolnił tempo. Zupełnie serio – często zbyt wiele od siebie wymagamy. I o tyle ciekawa jest ta hipoteza, że wachlarz objawów może być nieograniczony.
Ale wracając do naszego biegacza – co jeśli i ten objaw zignoruje? Co jeśli start jest za tydzień, a jemu bardzo zależy? Powiedzmy, że farmakologia w końcu zadziałała, ale do startu zostały dwa dni. Organizm, który boryka się z przetrenowaniem ciała i przeciążeniem psychicznym, „wymyśla” jeszcze jeden sposób na zwolnienie tempa. Dzień przed zawodami nasz biegacz dostaje somatycznych objawów stanu przedzawałowego pomimo że wszystko z jego serduchem jest w porządku. Brawo, udało się! To skutecznie przestraszyło naszego maratończyka, który w ostatnim momencie zrezygnował z zawodów, by poukładać swoje sportowo-prywatne życie, w którym wiele można poprawić. Co by było gdyby wziął udział w maratonie? Scenariuszy jest wiele, a niektóre z nich nie posiadają happy endów.
Jaki z tego morał? Twój organizm zawsze jest mądrzejszy od ciebie! Musisz słuchać jego sygnałów, ale i umieć je mądrze odczytywać. I nie sam!