Tam, gdzie przechadza się duch urodziwej Barbary…

0
Wiśnicz
fot. Marek Kołdras
REKLAMA

Malowniczo położony na zalesionym wzgórzu nad Leksandrówką, górujący nad miastem. Jeden z najbardziej znanych zabytków regionu, wiśnicki zamek, ma formę regularnej, czteroskrzydłowej budowli z wieżami na każdym rogu. Bywali tu możni i władcy, tworzyli zdolni humaniści: poeta Klemens Janicki, historycy Marcin Bielski i Stanisław Orzechowski. Na ścianach wisiały dzieła Tycjana, Rafaela czy Dürera. To także ważny punkt na gastronomicznej mapie kraju, powstała tu bowiem pierwsza polska książka kucharska. Organizowane ostatnio rekonstrukcje, koncerty i wystawy sprawiają, że obiekt jest coraz chętniej odwiedzany.

Początki największego po Wawelu zamku w Małopolsce były raczej skromne. Jeszcze w XIV wieku Jan Kmita wystawił tu niewielką budowlę z jedną wieżą, otoczoną palisadą na wale ziemnym. Jego potomkowie rozbudowywali warownię, wznosząc komnaty, bramy i umocnienia. Pierwsze źródła pisane na temat obiektu pochodzą z rachunków żup bocheńskich i datowane są na 1397 r. Zamek należał wówczas do Piotra I Kmity.

Jednak większe zasługi dla rozwoju budowli położył jego imiennik Piotr III Kmita na przełomie XV i XVI w. Jak dowiodły prace archeologiczne, podczas których znaleziono elementy gotyckiej i renesansowej kamieniarki, zamek był już wtedy bogato wyposażony. To właśnie Piotr III, wojewoda krakowski, zespolił budowle pałacowe w jedną bryłę z trzema wieżami. Wzmocniono wtedy kamieniami wały ziemne broniące obiektu, powstały dwie bramy. Nadanie jednej z nich formy podkowiastej bastei świadczy o zainteresowaniu właściciela fortyfikacjami, wznoszonymi wtedy na Zachodzie Europy.

REKLAMA (2)

To jednak na czasy ostatniego z rodu Kmitów Piotra V przypada prawdziwy rozkwit Wiśnicza. Marszałek wielki koronny rozbudował obiekt i otoczył nowożytnymi fortyfikacjami. Rozmach zyskała część mieszkalna, podwyższona o kolejną kondygnację. Kolorytu całości nadał wielospadowy dach. Do południowo-zachodniego narożnika dobudowano okazałą basztę „Bony”, a do południowego skrzydła obszerny budynek gospodarczy, tzw. Kmitówkę. Zachodnią bramę przekształcono w basteję. Umocnienia strzegły wnętrz wyposażanych w wykwintną kamieniarkę i drogie meble. Walory obronne założenia podniósł tzw. bastion uszaty, umacniający dojazd do zamku.

Z Wiśnicza do Padwy

Obok, na północnym stoku wzgórza, rozciągały się włoskie ogrody. Nad nimi odbywały się lekcje w zamkowej szkole dworskiej. A w świetnie wyposażonej bibliotece szeleściły strony bogato zdobionych ksiąg traktujących o religii, polityce, poezji i historii. Na zamku rezydował znaczący dwór. Należał do niego poeta piszący w języku łacińskim i wielki humanista odrodzenia Klemens Janicki, który stworzył tu swoje utwory polityczne. To właśnie Kmita sfinansował mu wyjazd na studia do Padwy, gdzie otrzymał dyplom doktora filozofii, a od papieża Pawła III laur poetycki jako poeta laureatus. Dworzaninem Kmity był także korzystający często z jego biblioteki Marcin Bielski. Ten autor satyr napisał też popularne swego czasu „Kroniki wszytkiego świata”, w których opisywał historię od czasów Starego Testamentu po wydarzenia mu współczesne.

Wiśnicz
fot. Marek Kołdras

Rezydowała tu królowa Bona Sforza, której Piotr Kmita był wiernym poplecznikiem. Jej imię wciąż nosi wieża z nieogrodzonym krużgankiem, zlokalizowana na prawo od głównego wejścia. Żona Zygmunta Starego miała uważać, że brak barierki służy zapewnieniu bezpieczeństwa. Rycerz na warcie nie mając się o co oprzeć, wciąż musiał czuwać. Nie mógł nawet na chwilę zamknąć powiek w obawie przed upadkiem. Na dowód tego, że zwieńczenie wieży jest całkowicie bezpieczne, królowa po zakładzie z rycerzami miała okrążyć wieżę trzykrotnie jadąc na osiołku.

REKLAMA (3)

Zemścił się po śmierci

Ciekawa historia dotyczy faktu, kiedy na wiśnickim zamku zatrzymał się Zygmunt August wraz z żoną Barbarą z Radziwiłłów. Królewska para spędziła tu trzy dni w sierpniu 1550 roku. Piotr Kmita zaprosił ich by wrócić do łask po wcześniejszym konflikcie z królem. Podobnie jak i Bona sprzeciwiał się małżeństwu monarchy z Litwinką. Gospodarz podejmował dostojnych gości z przepychem. Po uczcie podarował im między innymi srebrną zastawę. Koronowana w grudniu 1550 roku Barbara zmarła jednak w niewyjaśnionych okolicznościach zaledwie sześć miesięcy później. Być może dlatego jedna z teorii spiskowych mówi, że to właśnie Kmita, poplecznik Sforzy, podał młodej królowej truciznę podczas uczty. Radziwiłłówna była wielką miłością życia króla, którą nawet po śmierci usiłował sprowadzić z zaświatów, wykorzystując czary Mistrza Twardowskiego. Według jednej z legend duch urodziwej Barbary ukazuje się czasami w komnatach wiśnickiego zamku. Kmita miał także posiadać na swoim dworze błazna Jaśka, którego pobił za jeden ze złośliwych żartów. Jaśko podobno wykazał się cierpliwością i oddał swojemu panu dopiero, gdy ten zmarł.

Po śmierci Kmity zamek na krótko znalazł się w rękach Barzych, po czym został odsprzedany Lubomirskim. To kolejny ród budujący potęgę miejscowej rezydencji przez wiele lat. Pierwszy z właścicieli, Sebastian, wydał na miejscowe dobra w 1593 roku 85 tys. złotych polskich. Prócz zamku nabył za tę sumę także 17 okolicznych wsi, 6 folwarków, lasy, stawy, karczmy i młyny. Za główną siedzibę uważał jednak zamek w Dobczycach, dlatego niespecjalnie inwestował w Wiśniczu.

Generalnej przebudowy dokonał natomiast jego syn Stanisław, wojewoda krakowski. W latach 1615-1621 zainwestował fortunę w powstanie rezydencji w stylu „palazzo in fortezza”. Budowla uzyskała dziedziniec wewnętrzny z piętrową loggią, otoczony trzykondygnacyjnymi budynkami mieszkalnymi w formie pałacu. Okna otrzymały ciosowe obramienia, a ponad 50 wnętrz ozdobiły marmurowe i piaskowcowe portale. Pojawiły się profilowane belki stropowe, polichromie ścienne, drewniane boazerie i marmurowe posadzki oraz glazurowane podłogi. Na ścianach komnat zawisły płótna największych mistrzów renesansu. Obok pojawiły się też zdobne sztukaterie. Jedna z zamkowych komnat została tak skonstruowana, że w kącie można usłyszeć nawet bardzo cichą rozmowę z przeciwległego rogu. Podobno pomieszczenie służyło w czasach Lubomirskiego do spowiedzi. Osobliwość komnaty miał wykorzystywać właściciel zamku, który podczas spowiedzi żony przygotowywał się do tego sakramentu po drugiej stronie pomieszczenia.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze