Malowniczo położony na zalesionym wzgórzu nad Leksandrówką, górujący nad miastem. Jeden z najbardziej znanych zabytków regionu, wiśnicki zamek, ma formę regularnej, czteroskrzydłowej budowli z wieżami na każdym rogu. Bywali tu możni i władcy, tworzyli zdolni humaniści: poeta Klemens Janicki, historycy Marcin Bielski i Stanisław Orzechowski. Na ścianach wisiały dzieła Tycjana, Rafaela czy Dürera. To także ważny punkt na gastronomicznej mapie kraju, powstała tu bowiem pierwsza polska książka kucharska. Organizowane ostatnio rekonstrukcje, koncerty i wystawy sprawiają, że obiekt jest coraz chętniej odwiedzany.
Początki największego po Wawelu zamku w Małopolsce były raczej skromne. Jeszcze w XIV wieku Jan Kmita wystawił tu niewielką budowlę z jedną wieżą, otoczoną palisadą na wale ziemnym. Jego potomkowie rozbudowywali warownię, wznosząc komnaty, bramy i umocnienia. Pierwsze źródła pisane na temat obiektu pochodzą z rachunków żup bocheńskich i datowane są na 1397 r. Zamek należał wówczas do Piotra I Kmity.
Jednak większe zasługi dla rozwoju budowli położył jego imiennik Piotr III Kmita na przełomie XV i XVI w. Jak dowiodły prace archeologiczne, podczas których znaleziono elementy gotyckiej i renesansowej kamieniarki, zamek był już wtedy bogato wyposażony. To właśnie Piotr III, wojewoda krakowski, zespolił budowle pałacowe w jedną bryłę z trzema wieżami. Wzmocniono wtedy kamieniami wały ziemne broniące obiektu, powstały dwie bramy. Nadanie jednej z nich formy podkowiastej bastei świadczy o zainteresowaniu właściciela fortyfikacjami, wznoszonymi wtedy na Zachodzie Europy.
To jednak na czasy ostatniego z rodu Kmitów Piotra V przypada prawdziwy rozkwit Wiśnicza. Marszałek wielki koronny rozbudował obiekt i otoczył nowożytnymi fortyfikacjami. Rozmach zyskała część mieszkalna, podwyższona o kolejną kondygnację. Kolorytu całości nadał wielospadowy dach. Do południowo-zachodniego narożnika dobudowano okazałą basztę „Bony”, a do południowego skrzydła obszerny budynek gospodarczy, tzw. Kmitówkę. Zachodnią bramę przekształcono w basteję. Umocnienia strzegły wnętrz wyposażanych w wykwintną kamieniarkę i drogie meble. Walory obronne założenia podniósł tzw. bastion uszaty, umacniający dojazd do zamku.
Z Wiśnicza do Padwy
Obok, na północnym stoku wzgórza, rozciągały się włoskie ogrody. Nad nimi odbywały się lekcje w zamkowej szkole dworskiej. A w świetnie wyposażonej bibliotece szeleściły strony bogato zdobionych ksiąg traktujących o religii, polityce, poezji i historii. Na zamku rezydował znaczący dwór. Należał do niego poeta piszący w języku łacińskim i wielki humanista odrodzenia Klemens Janicki, który stworzył tu swoje utwory polityczne. To właśnie Kmita sfinansował mu wyjazd na studia do Padwy, gdzie otrzymał dyplom doktora filozofii, a od papieża Pawła III laur poetycki jako poeta laureatus. Dworzaninem Kmity był także korzystający często z jego biblioteki Marcin Bielski. Ten autor satyr napisał też popularne swego czasu „Kroniki wszytkiego świata”, w których opisywał historię od czasów Starego Testamentu po wydarzenia mu współczesne.
Rezydowała tu królowa Bona Sforza, której Piotr Kmita był wiernym poplecznikiem. Jej imię wciąż nosi wieża z nieogrodzonym krużgankiem, zlokalizowana na prawo od głównego wejścia. Żona Zygmunta Starego miała uważać, że brak barierki służy zapewnieniu bezpieczeństwa. Rycerz na warcie nie mając się o co oprzeć, wciąż musiał czuwać. Nie mógł nawet na chwilę zamknąć powiek w obawie przed upadkiem. Na dowód tego, że zwieńczenie wieży jest całkowicie bezpieczne, królowa po zakładzie z rycerzami miała okrążyć wieżę trzykrotnie jadąc na osiołku.
Zemścił się po śmierci
Ciekawa historia dotyczy faktu, kiedy na wiśnickim zamku zatrzymał się Zygmunt August wraz z żoną Barbarą z Radziwiłłów. Królewska para spędziła tu trzy dni w sierpniu 1550 roku. Piotr Kmita zaprosił ich by wrócić do łask po wcześniejszym konflikcie z królem. Podobnie jak i Bona sprzeciwiał się małżeństwu monarchy z Litwinką. Gospodarz podejmował dostojnych gości z przepychem. Po uczcie podarował im między innymi srebrną zastawę. Koronowana w grudniu 1550 roku Barbara zmarła jednak w niewyjaśnionych okolicznościach zaledwie sześć miesięcy później. Być może dlatego jedna z teorii spiskowych mówi, że to właśnie Kmita, poplecznik Sforzy, podał młodej królowej truciznę podczas uczty. Radziwiłłówna była wielką miłością życia króla, którą nawet po śmierci usiłował sprowadzić z zaświatów, wykorzystując czary Mistrza Twardowskiego. Według jednej z legend duch urodziwej Barbary ukazuje się czasami w komnatach wiśnickiego zamku. Kmita miał także posiadać na swoim dworze błazna Jaśka, którego pobił za jeden ze złośliwych żartów. Jaśko podobno wykazał się cierpliwością i oddał swojemu panu dopiero, gdy ten zmarł.
Po śmierci Kmity zamek na krótko znalazł się w rękach Barzych, po czym został odsprzedany Lubomirskim. To kolejny ród budujący potęgę miejscowej rezydencji przez wiele lat. Pierwszy z właścicieli, Sebastian, wydał na miejscowe dobra w 1593 roku 85 tys. złotych polskich. Prócz zamku nabył za tę sumę także 17 okolicznych wsi, 6 folwarków, lasy, stawy, karczmy i młyny. Za główną siedzibę uważał jednak zamek w Dobczycach, dlatego niespecjalnie inwestował w Wiśniczu.
Generalnej przebudowy dokonał natomiast jego syn Stanisław, wojewoda krakowski. W latach 1615-1621 zainwestował fortunę w powstanie rezydencji w stylu „palazzo in fortezza”. Budowla uzyskała dziedziniec wewnętrzny z piętrową loggią, otoczony trzykondygnacyjnymi budynkami mieszkalnymi w formie pałacu. Okna otrzymały ciosowe obramienia, a ponad 50 wnętrz ozdobiły marmurowe i piaskowcowe portale. Pojawiły się profilowane belki stropowe, polichromie ścienne, drewniane boazerie i marmurowe posadzki oraz glazurowane podłogi. Na ścianach komnat zawisły płótna największych mistrzów renesansu. Obok pojawiły się też zdobne sztukaterie. Jedna z zamkowych komnat została tak skonstruowana, że w kącie można usłyszeć nawet bardzo cichą rozmowę z przeciwległego rogu. Podobno pomieszczenie służyło w czasach Lubomirskiego do spowiedzi. Osobliwość komnaty miał wykorzystywać właściciel zamku, który podczas spowiedzi żony przygotowywał się do tego sakramentu po drugiej stronie pomieszczenia.