Krajobraz gminy Szerzyny powoli przypomina pustynię. Ziemia w wielu miejscach jest popękana, pola uprawne wyschnięte, a niektóre zboża w ogóle nie wyrosły. 10 lipca do tamtejszego urzędu gminy przybyli rolnicy, by poprosić władze samorządu o niezwłoczną pomoc w krytycznej dla nich sytuacji związanej z suszą. Niektórzy szacują, że z jej powodu stracą nawet połowę plonów. Hodowcy bydła boją się, że nie będą mieli, czym karmić trzody zimą.
– Nie pamiętam, kiedy było aż tak źle – mówi Wiktor Hycnar, rolnik z Szerzyn. – Straty sięgają już 50‒70 proc. W szerzyńskim urzędzie pojawiło się ponad 30 rolników. Mamy olbrzymi problem, bo większość z nas utrzymuje się jedynie z uprawy ziemi. Od połowy maja w Szerzynach nie spadła ani jedna kropla deszczu, a teraz na opady jest już zdecydowanie za późno, ponieważ woda potrzebna jest jedynie w okresie wzrostu. Obecnie, kiedy zboża i plony są dojrzałe, jest ona praktycznie zbędna.
Podobnie wypowiada się Cyprian Furman, jeden z największych w gminie rolników, którego pola uprawne przekraczają 30 ha. – Mam 62 lata, ale takiej suszy w swoim życiu nie przeżyłem. Najpierw w maju zaskoczyła nas powódź, a teraz dalszego zniszczenia dokonuje susza. Jęczmień, owies, pszenica, rzepak… Tutaj straty są największe. Kukurydza zakwitła, osiągając zaledwie metr wysokości. Najbardziej pod górkę będą mieli rolnicy, którzy brali kredyty, a takich jest mnóstwo. Przed sezonem kupowano nasiona czy maszyny rolnicze. Nikt nie robił tego za gotówkę, lecz z pomocą kredytów. A przecież w naszej gminie nie ma dużych firm przemysłowych, gdzie rolnicy mogliby pracować. To właśnie gospodarstwa są dla nich głównych źródłem dochodu. Gdzie teraz szukać pieniędzy, skoro nie będzie ich ze sprzedaży produktów? Ceny na pewno pójdą w górę. Już teraz w porównaniu do ubiegłego roku cena kilograma ziemniaków skoczyła o blisko 1,50 zł. We wrześniu cena zboża również wzrośnie i to o około 30‒40 proc.
Z tego, w jak trudnej sytuacji znaleźli się rolnicy, zdaje sobie sprawę wójt gminy Grzegorz Gotfryd, który zwrócił się o pomoc rządową do wojewody małopolskiego. – Wysłaliśmy dwa wnioski zbiorcze. Składają się one z ponad 30 pism przygotowanych przez naszych rolników. Być może do wojewody trafią następne wnioski w tej sprawie, ponieważ niemal każdego dnia pojawiają się u nas kolejne osoby chcące uzyskać pomoc. W szerzyńskim samorządzie pracuję od 2000 roku i nie pamiętam takiego problemu z suszą. W zeszłym roku również nie było idealnie, ale co jakiś czas występowały mniejsze opady i rolnicy nie narzekali tak bardzo na plony. Co ciekawe, w sąsiadujących z nami miejscowościach, jak Tuchów, Ryglice, Biecz czy Gorlice były większe czy mniejsze opady, a u nas nie spadła ani jedna kropla deszczu. Być może wynika to z położenia naszej gminy, która leży w kotlinie? Liczymy, że rząd nam pomoże. Chociaż nie wiemy, jaką pomoc mogą uzyskać rolnicy i czy w ogóle ją uzyskają…
Obawy wójta mogą wynikać z danych Państwowego Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, który informuje, że w Małopolsce nie występuje zjawisko suszy. I chociaż rząd zadeklarował, że nie pozostawi rolników bez wsparcia, to wojewoda małopolski, Piotr Ćwik stwierdził, że w województwie małopolskim nie ma żadnych zgłoszeń ze strony samorządów dotyczących szacowania szkód w rolnictwie.
– Być może będziemy jedyną gminą w Małopolsce, która złoży wnioski. Mam nadzieję, że nie będzie miało to jednak wpływu na przyznanie nam pomocy – dodaje wójt.
Susza rujnuje życie rolnikom
REKLAMA
REKLAMA