W minioną sobotę minęło 59 lat od dnia, w którym zespół The Who zarejestrował jeden z najsłynniejszych hiciorów w dziejach rocka. Utwór nosił tytuł My Generation i w niedługim czasie zyskał status standardu.
Pete Townshend, gitarzysta The Who i zarazem autor, podobno napisał ten legendarny kawałek w pociągu, a zainspirowała go sama Królowa Matka, która ponoć kazała odholować należący do niego karawan Packard rocznik 1935 z ulicy w luksusowej londyńskiej dzielnicy Belgravia. Widok samochodu, jak chcą niektórzy, nie harmonizował z okolicą, którą królowa przemierzała podczas codziennej jazdy. Dzielnicę, w której się to wydarzyło, należącą do najdroższych na świecie, artysta tak określał: Belgravia – zamożne kwartały, gdzie kobiety w futrach traktowały mnie, jakbym nie istniał – jeszcze bardziej uwidaczniały podziały pokoleniowe, które starałem się opisywać.
Townshend nie tyle jednak miał pretensje do przedstawicieli establishmentu, ile – jak to określił – odczuwał, że może to być zaraźliwe. Co to za choroba? Większość młodych w tych zamożnych londyńskich kwartałach usilnie starała się awansować do klasy rządzącej (…). Przeczuwałem, że pułapki związane z ich wiekiem i przyjętymi założeniami to coś w rodzaju śmierci. Ja zaś żyłem, i to nie tylko dlatego, że byłem młody, ale dzięki temu, że nie krępowały mnie tradycja, własność czy odpowiedzialność.
Z drugiej jednak strony piosenka była swoistą deklaracją zagubienia i – jak by nie było – traktowała o poszukiwaniu miejsca w społeczeństwie, o czym w 1987 roku Townshend mówił w wywiadzie dla magazynu Rolling Stone. W istotnym stopniu znalazło to odzwierciedlenie w tekście: Ludzie próbują nas stłamsić. / Mówię o mym pokoleniu. / Tylko dlatego, że istniejemy. (…) / Rzeczy, które robią, wyglądają odrażająco. (…) / Mam nadzieję, że umrę, zanim się zestarzeję. (…) / Dlaczego stąd wszyscy nie znikniecie? (…) / Nie próbujcie krytykować tego, co mówimy. / Mówię o mojej generacji.
Muzyczną inspiracją była dla Townshenda kompozycja Young Man Blues Mose’a Allisona, bez niej, jak sam utrzymywał, nie napisałby My Generation.
Była też inspiracja literacka, o której tak opowiadał: Tytuł zapożyczyłem od „Generations”, zbioru sztuk Davida Mercera, dramaturga, który zrobił na mnie wrażenie podczas studiów w Ealing. Mercer był socjalistą, bardzo zbliżonym ideologicznie do marksizmu. Dzięki jego tekstom znalazłem później wspólny język z fanami zespołu w zachodnim Londynie.
Nad My Generation Townshend pracował z kolegami przez całe lato 1965 roku. Muzycy próbowali przeróżnych aranżacji i zmian w tempie, które na początku było znacznie wolniejsze. Ostatecznie powstało kilka wariantów tekstów i zarejestrowano trzy różne wersje demo. Pierwsze z nich, przedstawione managerowi Kitowi Lambertowi, było w poważnym stopniu inspirowane wspomnianym utworem Mose’a Allisona. Co więcej, część partii wokalnej naśladowała Mose’a.
W drugim demo Chris Stamp (współproducent) czepił się jąkania Rogera Daltreya, gdy śpiewał: why don’t you all f-f-fade away. Townshend odtworzył mu wtedy Stuttering Blues Johna Lee Hookera, dowodząc, że u czarnych bluesmanów jąkanie to środek wyrazu. Warto tu podkreślić, że wokalista zespołu – Roger Daltrey – eksperymentował na estradzie z zacinaniem się od czasu wspólnych występów z Sonnym Boyem Williamsonem, który potrafił jąkać się rytmicznie.
Zanim powstało trzecie demo – wspominał niegdyś Townshend – ćwiczyliśmy jąkanie, dopóki nie zostało odpowiednio wyeksponowane. W trzecim znalazło się też miejsce na basową solówkę Johna Entwistle’a. Wyrastał na świetnego, jak na tamte czasy wręcz rewolucyjnego basistę i chciałem, by miał się gdzie popisać.
Wracając jednak do jąkania Daltreya, między bajki można włożyć opowieść o tym, że Kit Lambert kazał mu to robić, żeby brzmiał jak uzależniony od amfetaminy. Mało prawdopodobna jest też historia o tym, że wokalista nie pamiętał tekstu i dlatego nadrabiał to jąkaniem.
Bez względu na anegdoty związane z powstaniem, piosenka stała się największym przebojem zespołu w Wielkiej Brytanii.
W 2004 roku na liście 500 najlepszych utworów wszech czasów magazynu Rolling Stone uplasowała się na pozycji 11. W rankingu 100 najlepszych piosenek rockandrollowych muzycznej stacji telewizyjnej VH1 zajęła miejsce 13. W 2009 roku ta sama stacja w zestawieniu najlepszych hardrockowych utworów sklasyfikowała My Generation na miejscu 37. Ze względu na swoje „historyczne i artystyczne znaczenie” kompozycja została wprowadzona do Grammy Hall Of Fame. Zatem, jak by nie spojrzeć, drapieżny numer The Who zajął poczesne miejsce nie tylko w historii rocka, ale także w dziejach całej pop-kultury.