3 października minęło cztery i pół dekady od wydania siódmego studyjnego albumu zespołu Electric Light Orchestra. Ten podwójny krążek, zatytułowany Out Of The Blue, z biegiem lat sprzedał się w ilości przekraczającej 10 milionów egzemplarzy.
Zacznę od osobistych wspomnień. Out Of The Blue była jedną z dwóch podwójnych płyt (obok Saturday Night Fever – Bee Gees), które w czasach mojego ogólniaka na klasowych prywatkach brzmiały najczęściej. Działo się tak dzięki kumpeli, która często dostawała płyty z Ameryki i zawsze chętnie je udostępniała. Tworzące wydawnictwo „elektryków” dwa winyle lubiliśmy wszyscy, bez względu na muzyczne upodobania. Lubiliśmy, bo zawarte na Out Of The Blue utwory ujmowały wokalnymi harmoniami, elegancką aranżacją, wpadającymi w ucho melodiami i niezwykłą (jak na pop-rock) orkiestracją. Na obu płytach było i sentymentalnie, i energetycznie, czyli w sam raz dla dość kumatych ówczesnych nastolatków.
Po latach dowiedziałem się, że lider zespołu, Jeff Lynne, ukrywając się (również przed ciągle padającym deszczem) w wynajętym domku w Bassins, w szwajcarskich Alpach, skomponował cały album w trzy i pół tygodnia. Było to wynikiem jego niezwykłej kreatywności, ale również (a może przede wszystkim) efektem nieprzeciętnego talentu. Prace nagraniowe odbyły się w Monachium i trwały od maja do sierpnia 1977 roku.
Jakkolwiek krążek nie wyznaczał nowych trendów w rocku, to jednak wzbudzał sentyment za The Beatles, urzekając cudownym, a zarazem nowoczesnym klimatem. Stał się kwintesencją stylu Electric Light Orchestra, a poprzedzające go wydawnictwa przewyższał ilością syntezatorów i efektów. Przy jego nagrywaniu zostały użyte m.in. vocoder, harmonizer, delay, flanger oraz phazer.
Jeszcze w przedsprzedaży album miał 4 miliony zamówionych egzemplarzy i szybko zyskał status multiplatynowego. Pochodziło zeń pięć singli: Turn to Stone, It’s Over, Sweet Talkin’ Woman, Mr. Blue Sky oraz Wild West Hero. Stał się największym komercyjnym sukcesem grupy. Był pierwszym podwójnym albumem w historii brytyjskich list bestsellerów, który wygenerował cztery hity odnotowane w tamtejszej Top 20. Zdobył status Złotej Płyty w Niemczech i Holandii, platyną pokrył się w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
W nawiązaniu do zawartości muzycznej na początek posłużę się słowami Jona Harringtona, pochodzącymi z recenzji opublikowanej w książce 1001 albumów muzycznych: Pomimo swojej długości album nie zawiera, jak w przypadku innych zespołów, wielu zapychaczy. Zaczyna się trzema piosenkami, które są najlepszymi w karierze ELO (tu można by dyskutować – przyp. KB) – przyprawiające o zawrót głowy „Turn To Stone” i „Sweet Talkin’ Woman” oraz pieczołowicie wyprodukowany kawałek „It’s Over” (…). Album czerpie inspiracje zarówno z Chucka Berry’ego, jak i Beethovena, co słychać w rockowych kawałkach jak „Birmingham Blues” i symfonicznym, długim na całą stronę „Concerto For A Rainy Day” i osiąga punkt kulminacyjny w „Mr. Blue Sky”. Filmowe „Wild West Hero” z refrenem w stylu McCartneya jest triumfalnym zamknięciem albumu.
Tu coś á propos kompozycji Turn To Stone. W recenzji, jaka znalazła się w styczniowym numerze z 2013 roku miesięcznika „Teraz Rock”, Paweł Brzykcy trafnie zauważył, iż Lynne tę prostą piosenkę potrafił tak zaaranżować, że trzeba kilkunastu przesłuchań, by wyłapać wszystkie niuanse.
Tak swoją drogą czego na tej płycie nie ma. Oto kilka przykładów: Across The Border pobrzmiewa meksykańskimi klimatami, Jungle została wzbogacona odpowiednio dżunglowymi efektami dźwiękowymi, a Big Wheels zawiera uroczy melotron, jeden z symboli tamtej dekady.
Na okładce płyty wykorzystano grafikę autorstwa Shusei Nagaoki. Została on oparta na logo zaprojektowanym dla poprzedniego albumu – A New World Record, a przedstawia stację kosmiczną z dokującym wahadłowcem. Ta bajkowo barwna ilustracja została jakby wyjęta z filmu 2001: Odyseja kosmiczna.
Jakiś czas temu frontman zespołu Guns N’ Roses, Axl Rose, który uważa się za starego fana Electric Light Orchestra, powiedział, że dla niego „Out of the Blue” to płyta niesamowita. W październiku 2013 roku album zajął 23. miejsce w zestawieniu telewizji VH1: 35 najlepiej sprzedających się podwójnych albumów wszech czasów. Jeff Lynne uważa A New World Record i właśnie Out of the Blue za koronne płyty w historii grupy. Ja dorzuciłbym jeszcze nie mniej znakomity krążek – Time.
Co by jednak nie pisać, po czterdziestu pięciu latach Out of the Blue nadal urzeka klimatem, perfekcyjną produkcją i świetnymi melodiami. Nie tylko w mojej ocenie płyta pozostaje ponadczasowym wydawnictwem mającym trwałe miejsce w historii popkultury.
# TEMI, Fonograf, Electric Light Orchestra Krzysztof Borowiec, ELO Out of the Blue Krzysztof Borowiec