W minionym miesiącu było o nadchodzącym fonograficzno-koncertowym powrocie Abby, a dziś (z małym poślizgiem) o 45. rocznicy jedynej wizyty tego legendarnego kwartetu w Polsce.
Jesień 1976 roku to odległy czas, jestem jednak przekonany, że większość moich rówieśników zachowała w pamięci niecodzienny występ zespołu Abba w telewizyjnym Studio 2. W tamtym czasie dla każdego – zwłaszcza młodego – Polaka, bez względu na jego muzyczne upodobania, było to wydarzenie niezwykłej rangi.
Pojawienie się w gierkowskiej, szarej i biednej Polsce topowej szwedzkiej grupy było porównywalne chyba tylko do koncertu zespołu The Rolling Stones w Sali Kongresowej w marcu 1967 roku. Co więcej, był to jedyny przypadek w historii naszego show-biznesu, gdy niekwestionowana europejska gwiazda przybyła do Polski tuż przed wydaniem swojej – jak czas pokazał – bardzo popularnej płyty – Arrival, która ukazała się 11 października.
Uznaje się, że pierwszy poważny impuls do wizyty dało popularne wówczas czasopismo Świat Młodych. To właśnie na łamach tego tygodnika ukazał się adres Abby, po którym do zespołu zaczęły napływać setki listów. Było ich ponoć tyle, że menadżer kwartetu, Stig Anderson, nie mógł wyjść ze zdumienia.
Właściwa inicjatywa dotycząca przyjazdu Abby wyszła od Dariusza Retelskiego, ówczesnego dyrektora firmy fonograficznej Wifon związanej z TVP. Retelski spotkał się z Mariuszem Walterem, który kierował wówczas Studiem 2, i oznajmił, że Abba mogłaby wystąpić w programie. Najistotniejszy jednak wkład przypisać należy architektowi Michałowi Borowskiemu, który pracował wtedy dla Stiga Andersona, i który podjął się pośredniczenia między zainteresowanymi stronami. Ostateczne negocjacje poprowadzili Tomasz Dębiński oraz Teresa Rużyłło. Jak się wkrótce okazało, uczynili to skutecznie.
Termin przylotu zespołu ustalono na 7 października 1976 roku. Jednak dzień wcześniej na Okęcie przyleciała Agnetha Fältskog. Wokalistka panicznie bała się latania i unikała podróżowania z mężem Björnem Ulvaeusem. Uważała bowiem, że w razie katastrofy ich córka Linda straciłaby oboje rodziców.
Björn, Benny Andersson i Anni-Frid Lyngstad pojawili się w Warszawie ustalonego dnia. LOT wysłał po muzyków specjalnie wyczarterowanego tupolewa, który przed wylotem został oklejony logotypami Abby i Studia 2. Gdy doleciał do Szwecji, okazało się, że żaden z logotypów nie zachował się. Oklejanie trzeba było rozpocząć na nowo, tym razem jednak z dobrym skutkiem.
Abbę przywitało na Okęciu kilkaset osób, w tym kilkudziesięciu zachodnich dziennikarzy, którzy nie kryli zdziwienia, że w polskich sklepach w ogóle nie ma płyt zespołu.
Przedstawiciele mediów odjechali z lotniska busem, na zespół natomiast czekały włoskie fiaty mirafiori 131, które w komunistycznej Polsce uchodziły za nader luksusowe. Zespół był eskortowany przez milicję najpierw do hotelu Forum (dziś Novotel), a później na Woronicza, gdzie mieściło się Studio 2.