Trumpizm

1
Stefan Niesiołowski
REKLAMA

Trumpizm to zjawisko o tyle dość nowe, o ile nowością jest ktoś taki jak p. Trump w roli prezydenta wielkiego mocarstwa. Od jego nazwiska pochodzi zbiór poglądów, zachowań, obsesji, paranoi, agresji, bezprawia i nieuctwa, będących jakimś rodzajem nacjonalizmu, ale bardzo dziwacznego, w amerykańskim stylu i wydaniu. Można powiedzieć, że jest to typowa dla nacjonalistów mieszanina populizmu, rasizmu, szowinizmu, pogardy dla słabszych i innych, dla wolności, demokracji i nauki. Ale to trochę tak, jak powiedzieć o Hitlerze, że był nacjonalistą, co jest oczywiście prawdą, ale dalece niepełną. Podobieństwa Trumpa do innych nacjonalistów są uderzające, a do Hitlera najbardziej. Tak samo jak fuhrer III Rzeszy amerykański mąż stanu i zbawca Ameryki odwołuje się do Opatrzności, która ocaliła go przed zamachem, aby mógł służyć nadal swojemu narodowi i światu. Tak samo wszędzie widzi wrogów i zagrożenie oraz pragnie „poprawiać” granice np. z Kanadą i przyłączyć Grenlandię (Hitler przyłączał Austrię i „poprawiał” granice z Czechosłowacją oraz Polską, bo były niesprawiedliwe, a Stalin z Finlandią). Trump generalnie dąży do nowego porządku światowego, opartego nie na poszanowaniu wolności jednostki i praw obywatelskich, a także suwerenności państw, ale na koncercie wielkich mocarstw, czyli prawie silniejszego, na kulcie siły i pogardzie dla słabszych. Trumpizm oznacza odrzucenie tego wszystkiego, co jest odbudowaniem porządku światowego opartego na poszanowaniu wolności i prawach zarówno jednostki, jak narodów i państw. Oznacza przekreślenie traktatów pokojowych oraz takich zdobyczy całej ludzkości jak ONZ i Unia Europejska oraz wielu organizacji i instytucji międzynarodowych służących walce z głodem, nędzą, chorobami i wieloma plagami oraz zagrożeniami na kuli ziemskiej. Właśnie odbywa się próba likwidacji tych instytucji poprzez wycofywanie poparcia finansowego ze strony USA.

Polityka sprowadza się jak w wieku XIX do rywalizacji i walki, zwycięstwa silniejszego oraz eliminacji słabszego. To typowy, prymitywny, tzw. darwinizm społeczny, który zaprezentował Trump podczas upokarzającego ataku na prezydenta Ukrainy Zełenskego w „historycznej” rozmowie w Gabinecie Owalnym, mówiąc np. że Zełensky ma słabe karty, co oznaczało, że powinien skapitulować przed agresją Putina. Taki sam „porządek” oparty na kulcie siły, rasy aryjskiej, prawie silniejszego i wyeliminowaniu słabszego zgodnie z doborem naturalnym istniejącym w przyrodzie powinien obowiązywać wśród państw i narodów, w polityce, ekonomii, relacjach międzynarodowych. Nienawiść Trumpa do Unii Europejskiej wynika najpewniej z tego, że intuicyjnie wyczuwa on (a ma szósty zmysł i typowe dla pewnej kategorii ludzi wyczucie słabości i siły), iż to właśnie Unia, wyrosła jako sprzeciw wobec zbrodni nacjonalizmów, stoi na drodze do ustanowienia porządku opartego na przemocy, sile, nienawiści i pogardzie. Obecny porządek międzynarodowy powinien zostać zastąpiony przez porządek podobny do tego, jaki ustanowiony został na Kongresie Wiedeńskim, obowiązywał w wieku XIX i odbywał się głównie kosztem wolności i niepodległości wielu państw, w pierwszym rzędzie Polski. Symbolem takiego porządku jest też Jałta i stąd może dla Trumpa, który jest ignorantem, jeśli idzie o historię, takie uznanie dla następcy Stalina, Putina. Porządek Trumpa najpewniej oznaczałby dyktat Rosji na razie na wschodzie Europy. Europa przypominałaby tę z lat trzydziestych XX wieku, to znaczy rządy nacjonalizmów, a w końcu dwóch zbrodniarzy Hitlera i Stalina. Przed taką Europą chroni nasz kontynent Unia i dlatego wszyscy nacjonaliści, którym marzy się Europa słaba i bezbronna, starają się za wszelką cenę Unię Europejską obezwładnić i zniszczyć.

Nie miejmy złudzeń, „trumpiści poczęstowali europejskich sojuszników obrzydliwym koktailem ignorancji i arogancji… (…) bo jak można wyciągnąć Putina z międzynarodowej izolacji, wykluczyć zwrot zagrabionych siłą terytoriów Ukrainy, członkostwo Ukrainy w NATO, godzić się na pominięcie w rozmowach pokojowych Europy, a nawet, faktycznie, Ukrainy? Jak można deklarować, że ufa się agresorowi i zbrodniarzowi wojennemu? Demonstrować moralny symetryzm, że to wojna Ukrainy i Rosji i nie byłoby jej, gdyby nie prezydent Biden… To, że prawica cieszy się jak dzieci z antynatowskiej i antyunijnej retoryki i polityki nowych władz USA, jest geopolityczną i historyczną głupotą. Warto wsłuchać się, jak prezydencki kandydat PiS, ale też czołowi działacze PiS wiją się między radością, że Trump gnoi lewaków i lewacką Unię, a sygnałami, że ma gdzieś nasze strategiczne interesy i pewnie byłby gotów oddać wschodnią Europę pod protektorat kolegi Putina” (Jerzy Baczyński, „Rów atlantycki”, „Polityka”, 19-25.02.2025 r.). Ile idiotyzmu, ale także zwyczajnej narodowej zdrady i zaprzaństwa nakręcanego nienawiścią, że już nie mogą bezkarnie kraść, a być może trzeba będzie oddać to co nakradli i odpowiadać przed sądami wolnej Polski za złodziejstwo Zorganizowanej Grupy Przestępczej, było we wrzaskach: Donald Trump, Donald Trump! w pamiętnym spektaklu głupoty i krótkowzroczności?

REKLAMA (2)

Ale obciążeniem dla PiS staje się nie tylko trumpizm, który w Polsce ma charakter obrzydliwego lizusostwa, służalczości, czegoś, co bardzo przypomina stosunek PZPR do Stalina i generalnie polityki sowieckiej. Obciążeniem staje się sam Trump. Jego coraz wyraźniejsza, wytłumaczalna tylko jakąś mroczną zależnością od Rosji, sympatia do Putina, niechęć do Ukrainy, są nie do obrony. Pisowcy, którzy szaleństwa prorosyjskie i antywolnościowe działania Trumpa próbują uzasadnić i wytłumaczyć – a tego zgodnie z zasadami przyzwoitości i logiki się nie da wytłumaczyć – stają się coraz bardziej śmieszni. Ostatnie działania nazywane także wojną celną z całym światem, z wyjątkiem najgorszych prorosyjskich dyktatur i samej Rosji, obracają się przeciwko PiS-owi. Tak samo jak wycofywanie żołnierzy amerykańskich z Jasionki, które robi wrażenie przyzwyczajania opinii publicznej do wycofywania wojsk z Europy. Całość polityki amerykańskiej, także obronnej, robi takie wrażenie, jakby sojusz NATO już nie obowiązywał i nie pomogą brednie Kaczyńskiego, który przy okazji oceny polityki Trumpa zaatakował Francję, twierdząc, że jest za słaba i nas nie obroni, tak więc musimy liczyć tylko na USA. Pięknie, ale Trump staje się sojusznikiem nie krajów Zachodniej Europy, tylko Putina i Łukaszenki, których nie obłożył żadnymi cłami, co ma wymiar groźnego symbolu. Teza Kaczyńskiego, że tylko władza PiS-u w Polsce gwarantuje udzielenie przez USA (czyli Trumpa) pomocy Polsce i wypełnienie zobowiązań wynikających z członkostwa w NATO jest całkowicie gołosłowna. Skąd on wie, co zrobi Trump? Ponadto twierdzenie, że Ameryka pomoże tylko tym państwom, w których będą rządzić tacy a nie inni politycy, oznacza de facto koniec NATO. Dodatkowo upodabnia PiS do rządów komunistów w PRL, którzy twierdzili, że tylko oni mają prawo do rządów, bo tylko oni zapewniają nam obronę ze strony ZSRR przed Niemcami, które w przeciwnym wypadku zabiorą nam ziemie zachodnie. To jest dokładnie to, co ma do powiedzenia na temat niepodległości Polski Kaczyński. Tylko PiS jest jej gwarantem i dlatego jego reżim jest historyczną koniecznością i ratunkiem dla Polski. Kampania wyborcza w Polsce wchodzi w fazę decydującą. „Z naszych rozmów wynika, że sztab Trzaskowskiego jest pewny swego. – Sondaże wyglądają dobrze, ale i tak będzie blisko 50 do 50 – słyszymy… Sztab KO jest gotowy na walkę w drugiej turze z Nawrockim, ale też z Mentzenem. Jednak elektorat Mentzena jest dużo gorzej rozpoznawalny i wcale nie ma gotowego planu na wypadek, gdyby lider Konfederacji prześlizgnął się do drugiej tury wyborów… W sztabie kalkulują, patrząc na własne sondaże, że elektorat Mentzena jest najbardziej niestabilny. A w drugiej turze może on się podzielić tak, że połowa nie pójdzie zagłosować, a druga połówka podzieli się w 60% na Nawrockiego i 40% na Trzaskowskiego. Sztab spodziewa się wyjątkowo wysokiej frekwencji” (Jacek Gądek, „Budzik tyka”, „Newsweek”, 24-30. 03. 2025 r.). Ta ocena potwierdza tylko trwającą od pewnego czasu tendencję z zaznaczającym się spadkiem notowań lidera Konfederacji od jego pamiętnej wypowiedzi o konieczności rodzenia dzieci z gwałtu i płatnych studiach, po której nie może się podnieść, ale nie poprawia to notowań Nawrockiego. Może dlatego mamy w kampanii coraz więcej Kaczyńskiego, który jednak najpewniej bardziej szkodzi. Już zapowiedział, że będzie jeszcze więcej pani Skrzypek, która padła ofiarą mordu politycznego. Natomiast PiS jest ofiarą wrogów Polski, jest nieomylny, wspaniały i musi rządzić, bo inaczej Polski nie ma. Nie wydaje mi się, by ten program mógł pozyskać większość wyborców.

REKLAMA (3)

Jak trafnie zauważył przenikliwy Tomasz Jastrun: ”W PiS zawsze było wiele zapiekłej wściekłości, zdawało się, że nie może być więcej. Jak widać może. Jeśli tak dalej pójdzie, dostaną tam wścieklizny. To się stanie po klęsce Nawrockiego. I będą na nich głosować już tylko wściekli” („Dojrzewanie”, „Przegląd”, 31.03.–06.04.2025).

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
1 Komentarz
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze