Pan Duda, którego nie uważam za mojego prezydenta, co daje mi pewien komfort w porównaniu do wielu osób, które muszą za prezydenta go uważać, wygłosił orędzie. Było ono mieszaniną hipokryzji, kłamstwa, lizusostwa, obrzydliwości i pokazu siły. Po raz kolejny ujawnił się typowy pisowski aparatczyk i postanowił jako silny człowiek być twardy, bo prezydent ciągle się uczy, ale musi być twardy i zagrzmieć. Grzmiał o łamaniu Konstytucji, na co on nie pozwoli. Akurat w charakterze obrońcy Konstytucji p. Duda jest mniej więcej tak samo wiarygodny jak Rydzyk w charakterze biedaczyny z Asyżu albo p. Lichocka jako niezależna dziennikarka. Wysuwając do przodu podbródek jak Neron albo najbardziej znany z najnowszych „cezarów”, duce, stosując długie pauzy i robiąc marsowe miny, przedstawiał się jako niezłomny, twardo broniący interesów obozu politycznego, który wygrał wybory, ale utracił przy tym władzę. Co najwyraźniej do p. prezydenta nie do końca dotarło.
Pisowcy uznali, że w obliczu utraty przez nich pełnej kontroli nad mediami publicznymi, będącymi ostatnim bastionem reżimu i jedną z gwarancji ich władzy, konieczne jest włączenie się p. Dudy. Skorumpowany reżim opierał się bowiem na tysiącach wysoko opłacanych funkcjonariuszach, na bezkarności gwarantowanej przez służbę mającą zwalczać korupcję, a w rzeczywistości zajmującą się jej ochroną, na pozostających pod pełną kontrolą władz i osobiście Kaczyńskiego środkach przekazu. Media te, trafnie nazywane szczujnią, opłacane głównie z pieniędzy podatników, były załgane do szpiku kości, zakłamujące historię i rzeczywistość, niszczące przeciwników władzy, współpracujące z policją polityczną (CBA) i prokuraturą, oczerniające i niszczące przywódców opozycji, przede wszystkim Donalda Tuska. Realizowały kampanię nienawiści i oczerniania przeciwników, co prowadziło czasem do tragicznej śmierci, jak w przypadku prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza lub syna posłanki Platformy Obywatelskiej Magdaleny Filiks. Dlatego tę patologię należało szybko przerwać.
Po powstaniu rządu Donalda Tuska skończyło się bezkarne i nieograniczone łupienie państwa przez takich oligarchów, jak Rydzyk, Obajtek, Morawiecki, różnego rodzaju fundacje, instytuty, spółki skarbu państwa itp., nie udało się także skuteczne zabetonowanie stanu posiadania w mediach, a okupacje budynków i tego typu błazenady na niewiele się zdały. Pisowcy zażądali więc od swojego prezydenta czynu i Duda zagrzmiał. Wygłosił wojownicze orędzie pod portretem pisowskiego męża stanu, najwybitniejszego Polaka i męczennika. Jak każde przemówienie p. Dudy, orędzie to było nieinteligentne, groteskowe, ośmieszające przede wszystkim samego autora. Było wypowiedzeniem wojny obozowi, który odpowiada dziś za Polskę, wpisaniem się w konfrontacyjny scenariusz Kaczyńskiego, sygnałem mobilizacji i wezwaniem do walki w imię powrotu pisowców do władzy. Montowane przez pisowców przez osiem lat, a szczególnie ostatnie dwa miesiące, mechanizmy betonowania wpływów, długi okres przejściowy mający utrzymać część przywilejów oraz zgromadzonych łupów okazały się zdumiewająco iluzoryczne. Po mediach nadchodzi czas na odbudowanie praworządności, zakończenie grasowania w polskim systemie prawnym takich tuzów myśli prawniczej, jak pp. Przyłębska, Pawłowicz, Piotrowicz, Ziobro, Schab, Nawacki itp. Doktryna prawna PiS-u, której byli wykonawcami i którą wcielali w życie, sprowadzała się do zasady, że cokolwiek służyło PiS-owi było zgodne z Konstytucją, a co nie jest dobre dla PiS-u, było i jest z nią sprzeczne. Najwyższym autorytetem prawnym, politycznym, moralnym itp. jest Jarosław Kaczyński, którego słowo jest prawem, a jeśli nie wiesz jak postępować, to rób tak, żeby Jarosław Kaczyński był z ciebie zadowolony.
„Jarosław Kaczyński narzucił już swojej formacji obowiązującą interpretację 15 października: wskutek ogłupiania narodu wygrała ‘koalicja chaosu i odwetu’ kierowana przez Donalda Tuska, który na zlecenie Niemców ‘zamierza zniszczyć polską państwowość’. Więc wojna ma trwać… ważniejsze, ilu z 7 mln wyborców PiS przyjmie tę interpretację. Z nimi żadnego pojednania nie będzie, pozostaną jak trumpiści w USA, wierni swojemu idolowi, żądni rewanżu”. (Jerzy Baczyński, „Drogi do zgody”, „Polityka”, 20-27. 12. 2023 r.). Ale w przeciwieństwie do gotowego podpalić Polskę, byle zadowolić Kaczyńskiego, Dudy, to na zwycięzcy kampanii wyborczej i premierze rządu Donaldzie Tusku spoczywa odpowiedzialność za niedopuszczenie do wojny domowej i złagodzenie konfliktów. Wojna domowa to specjalność Kaczyńskiego, w niej widzi jedyną szansą na recydywę swoich rządów. Polska, w której nie rządzi, nie jest Polską, ale niemiecką czy jakąś inną prowincją. Na drodze do zabezpieczenia wolności i niepodległości, narzędzia dyktatury pisowskim pogrobowcom muszą być odebrane, a przestępcy ukarani. Nic tak nie demoralizuje jak widok nieukaranych kryminalistów, chodzących w glorii chwały, bezkarnych, pewnych siebie, aroganckich i bezczelnych, udających niezłomnych patriotów i obrońców prawa. Taki obraz zademonstrował Kamiński swoim chamskim gestem i Kaczyński, który udaje, że nie wie o co chodzi, niczego nie widział i potępia jakieś tajemnicze „manipulacje”. Dlatego też Kamiński, Wąsik i wszyscy przestępcy powinni trafić tam, gdzie wskaże niezawisły sąd i tam też powinien trafić największy wróg Polski i samo zło polskiej polityki, Kaczyński. I niech go wówczas ułaskawia Duda.
PiS przyjęło taktykę podpalania Polski, wojny domowej nawet nie zimnej, ale na ile to możliwe „gorącej”, z wyprowadzaniem zwolenników na ulice, okupacjami budynków, burdami przed sejmem i w sejmie. Pozostawieni w wielu miejscach pisowscy funkcjonariusze i polityczni pałkarze będą starali się szkodzić, siać zamęt, prowokować awantury. Walka z Koalicją 15 października i z Donaldem Tuskiem, za wszelką cenę i bez przerwy, już ma miejsce i raczej należy oczekiwać jej zaostrzenia. Co w tej sytuacji zrobi Duda? „Jedni uważają, że będzie to totalna konfrontacja, ponieważ Duda chce w przyszłości zastąpić Kaczyńskiego. Inni twierdzą, że osobowość polskiego prezydenta powoduje, że Duda nie potrafi wytrzymać uporczywej walki, jeśli zatem obóz rządzący przedstawi dziesiątki i w końcu setki ustaw, to Duda nie może ich wszystkich masowo odrzucić czy kierować do Trybunału Przyłębskiej, bo to będzie ponad jego nerwy.” (Mariusz Janicki, „7 zagadek 2024 roku”, „Polityka”, 1-9.01.2024 r.). Niestety, ten drugi pogląd sformułowany przez wnikliwego komentatora sceny politycznej uważam jednak za błędny. Niby dlaczego p. Duda miałby się zachować inaczej niż do tej pory, czyli lizusowsko i tchórzliwie względem swoich pisowskich mocodawców? Zawsze w ważnym momencie ustępował Kaczyńskiemu i tak będzie do końca jego kadencji. Dlatego konfrontacja z PiS-em, która najpewniej wypełni cały rozpoczynający się sezon wyborczy, oznaczać będzie także – a może przede wszystkim – konfrontację z p. Dudą i jego sztabem. Dlatego należy cofnąć gigantyczne pieniądze na kancelarię p. Dudy, wydawane głównie na szkodzenie Polsce i popieranie wrogów wolności. To tam powstają genialne pomysły polityczne, że wyborcy Trzeciej Drogi powinni odwrócić się od Donalda Tuska, bo przecież Trzecia Droga dawała do zrozumienia w trakcie kampanii, że nie chce być Platformą, a jej „żółta kartka” pokazana PIS-owi nie była poparciem Donalda Tuska, lecz szukaniem innego rozwiązania. Genialne i śmiałe, nastawione na ignorantów, mniej więcej takich jak Kaczyński, że chamski gest Kamińskiego, którego on osobiście nie widział, to jakaś tajemnicza manipulacja. Oznaczające też gotowość do korumpowania polityków Koalicji 15 października za każdą cenę. Do dyktatorka z Żoliborza cały czas nie może dotrzeć dość banalna prawda, że PiS przegrało wybory i sytuacja w Polsce radykalnie się zmieniła, a razem z nią zakończyła się wszechwładza i bezkarność rządzącego od 2015 roku genialnego stratega i zbawcy Polski w jednej osobie. Demokracja nie może cofać się pod presją nieukaranych i ukaranych kryminalistów.