Czas rozliczeń pisowców i całego PiS-u jako formacji odpowiedzialnej za autorytarny reżim właśnie się zaczął. Jest to w moim przekonaniu element rozliczenia reżimu i zabezpieczenie demokracji – najpewniej też najistotniejsze i najtrudniejsze. Do samego końca kampanii samorządowej uparcie prowadzonej przez Kaczyńskiego ma miejsce licytacja kłamstwa, nienawiści, zaprzeczania rzeczywistości, hipokryzji i liczenie na ignorancję. Kaczyński z jakąś niezrozumiałą i dziwaczną nonszalancją twierdzi, że w gruncie rzeczy PiS rządziło bardzo dobrze, błędy i pomyłki zdarzały się jak wszędzie, ale były drobne i nieistotne. Zaprzecza najoczywistszym faktom, jak korupcja, łamanie praworządności, stworzenie systemu monopartyjnej dyktatury kontrolującej istotne obszary państwa, wprowadzenie cenzury w publicznych mediach, policji politycznej, uleglej wobec rządu prokuratury, antyeuropejskiej polityki zagranicznej. Opisywanie tego, czym była dyktatura PiS-u jest zbędne i jałowe, a ci, którzy nie przyjmują do wiadomości najbardziej podstawowych faktów, są smutnym przykładem, do czego prowadzi fanatyzm i ogłupienie przez propagandę. Kaczyński odwoływał się dokładnie do takiej samej propagandy, jaką pisowcy uprawiali w trakcie kampanii wyborczej do parlamentu i która przyniosła im klęskę. Najkrócej mówiąc, jest to propaganda przedstawiająca nasz kraj jako ofiarę spisku niemieckiego, a rząd Tuska jako dyktaturę niemieckich agentów i zdrajców. Propaganda prezentowana do samego końca kampanii w wyborach samorządowych w niczym nie różniła się od tego wszystkiego, co mieliśmy okazję oglądać w pisowskich mediach. Niektóre elementy wystąpień przegranego autokraty są jednak na tyle groteskowe, że zasługują na podkreślenie, np. twierdzenie, że pisowcy finansowali projekty i programy nie partyjnych kumpli i swoich zwolenników, ale inspirowane wartościami patriotycznymi i religijnymi. Te wartości religijne to było finansowanie oligarchy z Torunia i różnych tworzonych na potrzeby konkretnych ludzi projektów pisowskich dygnitarzy. Zupełnie groteskowo brzmiały słowa Kaczyńskiego o „judymowej” inspiracji wielu programów, które otrzymywały pieniądze z budżetu państwa. Ci naśladowcy doktora Judyma to Bielan, Czarnek, Horała, Janina Goss, Obajtek, Glapiński, Soboń, Gosiewska, Witek, Sadurska, Sakiewicz, Karnowscy. Wzruszająca lista społeczników i patriotów. Jeśli ktoś nie może sobie wyobrazić, jak wyglądał doktor Judym, to podpowiadam – tak jak Glapiński, a bohaterka „Ludzi bezdomnych” Joasia to przecież Małgorzata Sadurska.
Media podają listę nazwisk i zarzutów, które rozpoczynają proces rozliczeń pisowskiego reżimu. Mechanizmy działania tego reżimu były bardzo proste i właściwie identyczne w każdym przypadku, polegały na zatrudnianiu w państwowych instytucjach kontrolowanych przez PiS pociotków, lizusów, konkubin itp. pisowskich dygnitarzy. „Narodowy Bank Polski od powołania Glapińskiego na prezesa stał się bardzo dobrze płatnym miejscem pracy dla polityków i ludzi rekomendowanych przez prezesa Kaczyńskiego, prezydenta Dudę, premiera Morawieckiego i co ważniejszych graczy z PiS. Glapiński bez obrzydzenia zatrudniał tych, których mu posyłano. Klasyczny układ biznesowo-polityczny. Bo w zamian prezes może liczyć na obronę. I to jaką. Reduta obrony Glapińskiego i interesów tej grupy towarzysko-politycznej będzie terenem walki widowiskowej i bezwzględnej”. (Jerzy Domański, „Obrona reduty Glapińskiego”, „Przegląd”, 25.03.–1.04.2024 r.).
Albo ludzie powiązani z reżimem tworzyli fundacje lub podobne organizacje i instytucje, które występowały o pieniądze do kontrolowanych przez PiS urzędów (głównie ministerstw) i je dostawały, a drugi mechanizm prowadził do tworzenia specjalnych „księstw”, przynależnych do politycznych segmentów władzy. I tak Lasy Państwowe były podporządkowane głównie partii Zbigniewa Ziobry, NCBiR finansowało ludzi Bielana, który utworzył w tym celu partię republikańską, która oczywiście utworzyła koalicję rządową z PiS-em. Obajtek finansował pisowskie media, wielu dygnitarzy, partyjne imprezy, był jednym z filarów pisowskiego państwa i bogactwa jego kreatur, Horała zatrudniał w swoim księstwie, którym był CPK. Gwiazda pisowskiej prasy i generalnie narodowa patriotka, Dorota Kania, władała prasą regionalną. Polska składała się z udzielnych księstw i domen pisowskiej władzy. Na czele tego systemu stał Kaczyński, pod niego podwieszeni byli różnego rodzaju książęta i baronowie, władali swoimi księstwami, które zapewniały wygodne życie.
Zarządzane przez pisowskich polityków samorządy otrzymywały pieniądze z budżetu państwa kosztem samorządów, w których nie rządzili. W końcu skoro mieszkańcy byli tak naiwni, że głosowali nie na PiS, to sami sobie są winni i nie powinni otrzymywać pieniędzy z budżetu pastwa. Sprawne funkcjonowanie tego układu, a przede wszystkim bezkarność, gwarantowały prokuratury podległe pp. Ziobrze, Barskiemu itp., a media kontrolowane przez Kurskiego, Sakiewicza, Karnowskich itp. opisywały pisowską rzeczywistość jako budujący przykład patriotyzmu oraz katolickich i narodowych wartości w służbie narodu, a także cywilizacji życia toczącej bój z cywilizacją śmierci i pogrobowcami komunizmu, lewactwa i tęczową zarazą.
Kończy się okres, w którym żaden z ważniejszych pisowskich przestępców nie został aresztowany, ani nawet pozbawiony immunitetu. Są już pierwsze areszty i wnioski, a stopień zabetonowania pisowskiego państwa, aktywność p. Dudy na rzecz ochrony pisowskich dygnitarzy i stanu posiadania ich reżimu przekroczyły wszelkie oczekiwania. Jedno nie ulega moim zdaniem wątpliwościom – konieczne jest bardziej stanowcze przeciwstawianie się działaniom p. Dudy, które sprowadzają się do zwalczania Koalicji 15 października i Donalda Tuska. To smutne nieporozumienie, pełniące urząd prezydenta RP, powinno być ignorowane i zwalczane, bo na nic innego nie zasługuje. Urocze są także wybitne intelektualistki, pełniące zaszczytne funkcje ministrów p. Dudy i nowe wcielenie kanclerza Zamoyskiego, p. Mastalerek, przy którym Metternich to samouk. Moim zdaniem dziwacznie jest oskarżać najpierw jakiegoś oszalałego egzorcystę, a tolerować działanie głównego sprawcy niszczenia demokracji w naszym kraju. „Kaczyński stawia na zmęczenie, zniechęcenie, przekonanie elektoratu, że nowa władza jest pazerna, małostkowa, brutalna i mściwa, czyli tak jak PiS. Tusk liczy na to, że jego odmienność od Kaczyńskiego jako europejskiego demokraty jest oczywista. Ogólna publiczność na razie to przyjmuje. Rozliczenie pierwszych stu dni Tuska w niepisowskiej bańce przebiegły na razie dość łagodnie, że rzeczywistość przyniosła nową agendę spraw nie mniej ważnych od 100 konkretów, ale to dopiero koniec początku. Teraz, kiedy większość kart jest już na stole, zaczyna się prawdziwa gra”. (Mariusz Janicki, „Koniec początku”, „Polityka”, 27.03.–2.04.2024 r.).
Mamy sondażowe – ale nieulegające większym zmianom – wyniki wyborów samorządowych. Są one podobne do wyborów 15 października z niewielkimi zmianami na korzyść koalicji demokratycznej. Oznaczają odbicie z rąk pisowców kilku sejmików, ale oznaczają przede wszystkim konieczność dalszej twardej walki z pisowską zorganizowaną grupą przestępczą. Kaczyński w swoim wystąpieniu jak zawsze kłamał i groził, nic innego nie umie. Po naszej stronie istnieje potencjał do uwolnienia Polski od nacjonalistycznego zagrożenia, ale musimy być bardziej zgodni i bardziej stanowczy w rozliczeniu tej szajki. Ludzie, którzy okradali nasz kraj, bezwstydnie i bezczelnie bogacili się kosztem społeczeństwa i usiłowali uwiecznić swój reżim, oderwać Polskę od Zachodu i doprowadzić do upadku, muszą więc odpowiadać karnie. W tej walce przeciwko elementarnym interesom naszego kraju, polegającym na umacnianiu demokracji, praworządności i rozwoju gospodarczego, mamy fanatyczny i egoistyczny Kościół, nacjonalizm, fanatyzm, głupotę i egoizm ludzi wzbogaconych kosztem społeczeństwa. Ukaranie winnych korupcji i niszczenia demokracji jest warunkiem istnienia wolnej Polski. Wybory samorządowe pokazały, że wahania i wątpliwości na tej drodze mogą tragicznie odbić się na losach naszej Ojczyzny.