Powódź

0
Stefan Niesiołowski
REKLAMA

Powódź pozwala spojrzeć na Polskę z pewnego dystansu. Pokazuje też, jak nieistotne z punktu widzenia skali ludzkiej tragedii są pewne problemy i konflikty. Raz jeszcze może wyraźniej niż dotychczas – bo nie było okazji, ani skali odniesienia – uwidoczniła moralną, intelektualną, organizacyjną nędzę i marność ludzi, którzy ogłosili się patriotami i politycznymi oraz moralnymi autorytetami i wychowawcami narodu, którzy do niedawna przez 8 lat rządzili Polską.

Premier Tusk po raz kolejny okazał się nie tylko bardzo przyzwoitym i wrażliwym na ludzką niedolę człowiekiem (co jest zawsze najważniejsze), sprawnym organizatorem i menadżerem, ale także przywódcą. Nie zawiodło go trafne (jak prawie zawsze) rozpoznanie sytuacji, wyczucie i to co w polityce oraz w wielu różnego rodzaju ważnych sytuacjach najważniejsze – instynkt, a może także coś, co jest trudne do zdefiniowania i opisania, tzw. słuch polityczny. Łatwo w takiej sytuacji o popełnienie błędu, jakiejś niezręczności, która potem latami wlecze się i jest zapamiętana, chociaż obiektywnie może nie być niczym karygodnym. Skala tegorocznej powodzi, która jeszcze trwa, na niektórych obszarach jest nawet groźniejsza i powoduje większe szkody niż słynna powódź tysiąclecia w 1997 roku. Okazuje się, że w pełni uzasadnione były przewidywania katastrofy klimatycznej i efektu cieplarnianego. Brednie i idiotyzmy nacjonalistycznych fanatyków, przeróżnych przeciwników „lewackich ekoterrorystów”, zwolenników energetyki opartej na węglu, ropie i paliwach kopalnianych, autorów i organizatorów wycinania lasów, wszystkiego, co ma do zaproponowania PiS i podobne grupy nieuków oraz przeciwników ochrony przyrody prowadzą do tego, co stało się na Dolnym Śląsku i w wielu krajach. Bezmyślne wycinanie lasów praktykowane przez pisowskich leśników, których symbolem był pisowski „obrońca lasów przed prywatyzacją”, za to bardzo pobożny, rozmodlony strażnik pamięci JPII, doprowadziło w znacznym stopniu do tej i wielu innych powodzi, suszy, zaniku retencji i innych negatywnych zjawisk w przyrodzie. To, co stało się na Dolnym Śląsku, jest bardzo poważnym ostrzeżeniem przed fanatyzmem, pogardą dla przyrody i praw ekologii, które nacjonaliści oraz różnego typu religijni hipokryci usiłują zastąpić religijnym lub innym fanatyzmem. Jak trafnie napisał w swoich wspomnieniach z wojny 1920 roku mój ulubiony poeta Władysław Broniewski – fanatyzm prowadzi do zbydlęcenia.

Pisowski przekaz o powodzi przez kilka pierwszych dni był taki sam jak zawsze: „… wszystkiemu winien jest reżim Tuska… Nie przeszkadzało to Mariuszowi Błaszczakowi powtórzyć oskarżenia, że zbiorniki nie powstały z powodu ulegania przez obecnie rządzących ‘Niemcom’ i ‘religii klimatycznej’… PiS prawdopodobnie przegrzał temat. Opinia publiczna niechętnie reaguje na nawalanki polityczne, gdy ludzie walczą z żywiołem. Politykom PiS nie przyszło do głowy, że to moment, gdy najważniejsza jest pomoc potrzebującym… W TV Republika, której przekaz jest tożsamy z PiS-owskim, pojawiła się ocena, że ‘Tusk jest nieudolny’, a w Czechach umieli sobie poradzić z powodzią’. Po czym tama w Ostrawie pękła, więc pasek zanikł” (Dominika Wielowieyska, „PiS przegrzał temat powodzi”, ”Gazeta Wyborcza” 21.09.2024 r.).

REKLAMA (2)

Obecnie w obozie pisowskiej szczujni trwa szukanie narracji, która pozwoliłaby wyjść z twarzą z dotychczasowych, dość kompromitujących zachowań i bezradności w obliczu powodzi. Tępa propaganda atakująca w każdej sytuacji „reżim Tuska” i krwawych bodnarowców podoba się co prawda najtwardszemu, nieprzemakalnemu elektoratowi, ale tym elektoratem nie wygra się wyborów. Wiele wskazuje na to, że szczujnia będzie aktywna na innym polu, być może w obszarze Unii, która „nie pomogła Polsce”, albo prześladowań „za głoszenie wiary”, czego przykładem jest niezłomny i bohaterski męczennik naszych czasów, ksiądz O. Myślę też, że zawsze Kaczyński i jego szajka może liczyć na poparcie ze strony Kościoła w wielu innych obszarach. Symbolem polskiego Kościoła w czasach powodzi jest moim zdaniem pan (przepraszam, ale nie bardzo potrafię w stosunku do tego osobnika użyć słowa kardynał, którego purpura jak wiadomo oznacza gotowość przelania krwi za wiarę – trudno sobie coś takiego w odniesieniu do w/w wyobrazić) Dziwisz, który obronił Kraków przed powodzią, wystawiając w oknie swojej rezydencji relikwie św. Stanisława (tego oskarżonego o zdradę przez Bolesława Śmiałego) i to tak, aby były widziane z rzeki. Jest to piękny przykład poświęcenia i szczodrości p. Dziwisza, który nie podzielił się co prawda z powodzianami swoim bogactwem, a ma czym, nie sprzedał jednej z wielu działek będących w posiadaniu krakowskiej kurii, ale wystawił w oknie relikwie.

REKLAMA (3)

Pisowska nienawiść i agresja przejawiająca się prawie w każdym wystąpieniu, działaniu, deklaracji, typowy dla tych ludzi fanatyzm, całkowita nieprzemakalność na jakiekolwiek argumenty, zdrowy rozsądek i przyzwoitość każą przypominać najbardziej znane fanatyzmy z historii. Dla Kaczyńskiego i podążających za nim lizusów powódź jest takim samym pretekstem jak każdy inny do ataku na politycznych przeciwników i walki o władzę. To, że tę władzę utracili jest przykładem rażącej niesprawiedliwości wołającej o pomstę do nieba, nieludzkiej krzywdy i liczy się tylko tej krzywdy naprawienie, czyli ponowne dorwanie się do władzy i ukaranie tych zbrodniarzy, którzy ośmielili się obalić najlepsze dla Polski i świata rządy zbawcy narodu. Jakie to podobne do rozumowania komunistów w czasach stalinowskich. Nawet takie pozorne ustępstwa, jak szybkie mianowanie przez Dudę min. Kierwińskiego rządowym pełnomocnikiem czy kilka ciepłych słów Dudy pod adresem rządu i premiera po kolejnych skandalicznych kłamstwach na temat „demokracji walczącej” jako przykładu bezprawia, są tylko powtórką leninowskiej taktyki krok do tyłu, dwa kroki do przodu. Co do Dudy to samo zajmowanie się jego działaniami uwłacza ludzkiej godności i zdrowemu rozsądkowi. Natomiast pytania o fanatyzm, głupotę, odporność na prawdę, fakty i zdrowy rozsądek pozostają zasadne. Patrząc na zwolenników PiS-u występujących w szczujni przed pomnikiem „poległych” pod Smoleńskiem czy klękających przed Kaczyńskim, wielbiących Macierewicza lub kłamiących przed kamerami TV Republiki, Trwam, czy czegoś w tym rodzaju, przychodzą na myśl japońscy fanatycy, którzy popełniali samobójstwo za cesarza (który dla wielu Japończyków był Bogiem, istotą nadprzyrodzoną itp.), piloci kamikaze lub cywile wolący roztrzaskać się o skały Sajpanu, niż oddać do amerykańskiej niewoli. Wychowanie w fanatyzmie lub ślepe posłuszeństwo jakiemuś dyktatorkowi, wodzowi bądź ideologowi nie jest niczym nowym w historii. Fanatyzm pisowski to jeszcze jeden przykład fanatyzmu, nie pierwszy i nie ostatni, a walka z nim jest warunkiem wolności, demokracji i normalnego rozwoju każdego kraju i społeczeństwa.

W obszarze pisowskiego ścieku nazywanego telewizją – nic dziwnego, że szambowi tego ścieku nie są zapraszani na konferencje prasowe dziennikarzy, bo nimi nie są – pojawiła się kolejna stacja obok TV Republiki Sakiewicza. Jest to „w Polsce 24” braci Karnowskich. Nie jest to wydarzenie szczególnie ważne, bo dla PiS-u może nawet oznaczać zaostrzenie sporów i utrudniać tym stacjom jakiś rozwój. Mówią one absolutnie to samo i zauważenie jakichś istotniejszych różnic pomiędzy nimi jest praktycznie niemożliwe albo wymaga dużej subtelności i ideologicznego wyczucia. Przypomina wyszukiwanie w czasach PRL-u np. różnic pomiędzy „Trybuną Ludu” a „Życiem Warszawy lub śledzeniem, którzy towarzysze zajmują na zbiorowych fotografiach miejsce bliżej pierwszego sekretarza, a którzy lądują na obrzeżach lub w ogóle brak ich na zdjęciach. Mamy do czynienia z dwoma propagandowymi przekazami politycznych lizusów i klakierów zabiegających o względy Kaczyńskiego. „Telewizja Kurskiego w roli głównego ośrodka potrafiła budzić grozę, gdyż jej działania były perwersyjne. Przez osiem lat dowodziła, że nie istnieją granice draństwa. I robiła to bezkarnie, w majestacie prawa, ciesząc się specjalnymi względami władzy i miliardowymi dotacjami. Było to nie tylko demoralizujące dla milionów odbiorców, ale też na swój sposób paraliżujące. Ale oglądanie tych samych chwytów dzisiaj, w zmienionych okolicznościach politycznych świadczy bardziej o impotencji i bezradności. Poszukiwacze nowej prawicowej opowieści wiele u Sakiewicza i Karnowskich nie odnajdą” (Rafał Kalukin, „Wielka bitwa na małe ekrany”, „Polityka”, 11-17.09.2024 r.).

I jeszcze jedna sprawa, być może drobna, ale dla mnie i z pewnością nie tylko dla mnie ważna, dla Polski prestiżowa. Sebastian M., który rok temu pędził z szybkością ponad 250 km/h autostradą A1 i zabił 3-osobową rodzinę, uciekł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie nadal przebywa i oczywiście nie chce za swoją zbrodnię ponieść kary, na jaką zasłużył. Od polskich władz bezczelnie domaga się listu żelaznego i pod tym warunkiem zgadza się łaskawie przyjechać do Polski. Błagam, aby temu panu nie dawać żadnego listu żelaznego, byłby to fatalny i skrajnie demoralizujący przykład dla innych. Związek tego pana z żelazem jest jeden, dobre żelazne kraty w oknach i to przez bardzo wiele lat, a najlepiej dożywotnio.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze