Po trzech tygodniach pobytu rehabilitacyjnego w 21 Wojskowym Szpitalu Sanatoryjnym w Busku-Zdroju wracam do pisania. Po ciężkiej operacji kręgosłupa przeprowadzonej znakomicie przez zespół profesora Radka ze Szpitala Wojskowego w Łodzi byłem w Busku-Zdroju na rehabilitacji. Chciałbym przy tej okazji jeszcze raz podziękować łódzkim lekarzom, pielęgniarkom, którym zawdzięczam powrót do zdrowia, a także całemu wspaniałemu personelowi ze szpitala w Busku-Zdroju. Rozumiem, że osoby, które wypowiadają się krytycznie o służbie zdrowia, mają swoje powody, nie oceniam tego. Chciałbym powiedzieć, że wymieniony wyżej szpital w Busku-Zdroju jest miejscem, w którym pacjenci są otoczeni opieką i troską, a warunki pobytu są bardzo dobre i przede wszystkim zabiegi medyczne są na bardzo wysokim poziomie. Za to wszystko w swoim imieniu (i myślę, że także w imieniu bardzo wielu pacjentów, którzy tam dochodzili do zdrowia i sił) chciałbym z całego serca podziękować.
Zakończył się dość groteskowy spektakl pod nazwą kandydat PiS na prezydenta. Tak jak w każdej dyktaturze kandydat ten został wyznaczony przez coraz bardziej groteskowego dyktatorka Kaczyńskiego, a został nim Karol Nawrocki. Od pewnego czasu był on wymieniany – używając kościelnego terminu – w tzw. terno, czyli trójce kandydatów na biskupa, obok Czarnka i Błaszczaka. Jest w tym jakieś podobieństwo do Dudy. Jest prawie nieznany, bez politycznego zaplecza, ale istnieje jednak istotna różnica. Duda jest mało rozgarnięty, często uderzająco błazeński, nawet operetkowy z tymi minami a la’ Duce, groźnymi pomrukami niezadowolenia, gestami mocnego człowieka, jakimś szczególnym rodzajem przekonania, że jest kimś w rodzaju namaszczonego pomazańca. Co ujawnia zwłaszcza podczas mianowania niektórych urzędników, wręczania orderów, przecinania wstęg. Ale jednak nie jest żulem.
Istnieje dość powszechna opinia, że człowiek, który skończył 40 lat, odpowiada za swoją twarz, język, wygląd, maniery, kulturę. Jest to opinia banalnie prawdziwa. W każdym razie coś w niej jest. Po kilku latach przebywania w więzieniu wśród kryminalistów na ogół dość trafnie odgadywałem, za co kto siedział. Środowiska szemrane, ludzie powiązani różnymi interesami, znajomościami, sposobem życia upodabniają się do siebie, mają coś wspólnego. W przypadku Nawrockiego najbardziej podejrzane i mogące mieć istotny wpływ na jego działania są powiązania i znajomości, całe środowisko, w którym się obracał. Opublikowany w ostatnich dniach raport uchodzący za powstały wewnątrz PiS „… wskazuje trzy główne postacie związane ze środowiskiem neonazistów i gangiem sutenerów. To Olgierd L. „Olo”, Grzegorz H. „Śledzio” oraz Patryk M. „Wielki Bu”. Raport oczywiście pokazuje całą sieć powiązań tych ludzi, a ona nie pozostawia wątpliwości, że relacje Nawrockiego z Grzegorzem H. ps. „Śledzio” oraz z „Wielkim Bu” są bliskie. Nawrocki podkreśla, że zna ich i wierzy w ich resocjalizacje, bo też w niej brał udział” (Dominika Wielowieyska, „Czarnek jeszcze się nie poddaje”, „Gazeta Wyborcza”, 7-8.12.2024 r.).
Ostatnio „Śledzio” został aresztowany za szereg obrzydliwych przestępstw, jak pobicia, napady, zlecenia pobić, narkotyki. Natomiast w mediach ukazało się wzruszające zdjęcie, na którym w bokserkach, z byczym karkiem, rozwalony w krześle siedzi „Wielki Bu” obok przyjacielsko rozmawiającego z nim Nawrockiego. Nie chciałbym, aby tak wyglądał prezydent wolnej Polski, za której wolność spędziłem ja i sporo innych ludzi wiele lat w więzieniach; następca Narutowicza, Wojciechowskiego, Mościckiego i jego emigracyjnych następców, Wałęsy, Kaczyńskiego, Komorowskiego i Kwaśniewskiego. Jak wyjaśnia Nawrocki, zajmuje się resocjalizacją kryminalistów, jakoś nie bardzo mogę uwierzyć, że nawraca on w miejscach spotkań kiboli i na dyskotekach „Wielkiego Bu” i jego przyjaciół. Nawrocki, podobnie jak inni pisowcy, ma zdumiewającą łatwość kłamania jak Kaczyński, który zarzucał przeciwnikom politycznym, że zamordowali mu brata, że są mordercami, zdrajcami, targowicą, że sfałszowali wybory, są gorszym sortem, niższą cywilizacją, a sam Tusk to agent obcego państwa. Jednocześnie ten sam Kaczyński skarży się, że jest prześladowany, pada ofiarą medialnej i politycznej nagonki, nie ma wsparcia w mediach, które są mu nieprzychylne, stronnicze i kontrolowane przez jego przeciwników. Co jakiś czas występuje w charakterze człowieka, który jest aniołem pokoju i nie może zrozumieć, że mu nie wierzą. Ten sam oszukańczy, prostacki, ograny numer zaczyna stosować w odniesieniu do Nawrockiego, który ma udawać człowieka apolitycznego, obywatela, który nie jest związany z żadną partią itp. Nie wydaje się, aby ten prymitywny zabieg miał jakiekolwiek szanse, choćby cień szansy na powodzenie?
Nawrocki w roli obywatelskiego kandydata ma mniej więcej taką samą wiarygodność jak Bierut prowadzący w roku 1946 księdza pod rękę w procesji Bożego Ciała w Warszawie jako bezpartyjny prezydent wszystkich Polaków. Niemający nic wspólnego z KPP, Stalinem, kominternem, Związkiem Sowieckim i PZPR. Wzruszający jest też komitet poparcia p. Nawrockiego. Co za kolekcja kolaborantów, działaczy PZPR, zwykłych lizusów, karierowiczów, chciwych, ale bardzo sprytnych durni, a przy tym z reguły dobrze nagradzanych za swoje usługi i wazeliniarstwo przez pisowski reżim. Co za cymelia upodlenia, służalstwa i często chciwości, jak np. opłacane przez Dudę jego urzędniczki, Beata Kempa i urocza Zosia Romaszewska, o których można wiele powiedzieć, ale nie bardzo wiadomo, co robią. Wielu z nich otrzymało od p. Dudy ordery, które ochoczo przyjmowali. Przypomina się znany fragment III części „Dziadów” Mickiewicza – „Innych może dotknęła sroższa niebios kara: Może ktoś z was urzędem, orderem zhańbiony. Duszę wolną na wieki przedał w łaskę cara i dziś na progach jego wybija pokłony”. Jaki car, takie ordery i odznaczeni.
Nawrocki jako prezes IPN realizował politykę historyczną PiS, która polegała na fałszowaniu historii, forsowaniu wybitnego męża stanu, wspaniałego, szlachetnego, wielkiego człowieka i polityka Lecha Kaczyńskiego, który był osobą bezwolną i ulegającą swojemu bratu, mało ciekawą, bardzo przeciętną. Polityka Nawrockiego polegała na wyrzuceniu z pracy ludzi niezależnych, a otoczeniu się lizusami i pisowskimi potakiewiczami. Zajmował się oszpecaniem naszego kraju różnymi tablicami i pomnikami, które miały wskazywać wielkość Lecha Kaczyńskiego, idiotyczny, fałszywy i absurdalny kult „Solidarności Walczącej” i Kornela Morawieckiego. Rozdęty do obrzydliwości i ogłupienia kult tzw. żołnierzy wyklętych, ludzi dzielnych, odważnych i często bohaterskich, ale przecież nie jedynych i nie najważniejszych w najnowszej historii naszego kraju. Wreszcie dla podlizania się Kaczyńskiemu (bo trudno znaleźć inne wyjaśnienie) Nawrocki przy pomocy takich osób chorych z nienawiści do Lecha Wałęsy, jak Gwiazda, Duda-Gwiazda, Walentynowicz, Cenckiewicz, Wyszkowski itd., usiłował wymazać go z najnowszej historii naszego kraju. Prezes Instytutu Pamięci, który zajmuje się niszczeniem pamięci o jednym z najbardziej zasłużonych w najnowszej historii Polaków i pisaniem na nowo historii, co jak wiadomo robili komuniści i naziści. Winien znaleźć sobie inne zajęcie, jest hańbą i nigdy nie powinien zostać prezydentem. Forsowanie p. Nawrockiego na urząd prezydenta to jeszcze jeden z dowodów na to, że Kaczyńskim kierują osobiste urazy, politykierstwo i podłość.
Przy tym w kampanii wyborczej małpuje (chyba nieświadomie) Mussoliniego, który także pracował fizycznie, nosił snopki i kosił zboże. Prezes IPN nagle przypomniał sobie o powodzi, przyjechał do zalanych mieszkań i pomagał nosić worki z cementem. Po raz kolejny też pokazał, że bardzo nisko ceni inteligencję Polaków. Niedawno był uprzejmy zagrozić Tuskowi, że w odwecie za pozbawienie IPN olbrzymich dotacji z budżetu państwa, przeznaczanych na pisowską wersję historii i zatrudnianie pisowskich lizusów, wyjmie z muzeum komunizmu w Warszawie stare drukarki sprzed czterdziestu lat i na nich będzie (biedny, pozbawiony możliwości) drukował prawdziwą historię Polski. Panie Nawrocki, swoją – czyli pisowską – wersję zakłamanej historii ma pan okazję prezentować w olbrzymim pisowskim imperium kłamstwa i nienawiści, nazywanym też słusznie szczujnią. Są to pisma w rodzaju „Gazety Polskiej”, „W sieci”, „Tygodnika Solidarność, „Niedzieli” i inne tzw. media katolickie, będące parodią religii, miłości i Ewangelii. Publikują tam bez przerwy takie tuzy propagandy, jak Sakiewicz, Karnowscy, Wildsteinowie (tatuś i synek), Królikowska-Avis, Nowak, Zybertowicz, Legutko itp. PiS ma wielkie możliwości korzystania z budżetowych pieniędzy i zatrudniania swoich ludzi w NBP (pracuje tam łódzki geniusz ekonomiczny, J. Kropiwnicki), kancelarii p. Dudy, wielu samorządach. Ponadto tyle nakradli, że biedy nie zaznają.
W ponurych czasach ośmiu lat pisowskiego reżimu dobrze zapamiętałem piękną piosenkę Jerzego Kryszaka, gdzie była zwrotka jakby poświęcona Nawrockiemu: ”…Nie zaśnij, nie zaśnij historio, nie ufaj sondażom i słowom, nie byłaś wyłącznie wiktorią, lecz nie daj się pisać na nowo. Fałszywi strażnicy pamięci niech złamać nie dadzą cię rady, chcą kota ogonem wykręcić, lecz są jeszcze jakieś zasady… niech krzyczą i piszą paszkwile, niech hejtem rzucają i błotem, miej w sobie spokoju choć tyle, by mogło coś zostać na potem. W chocholim nie pogrąż się transie, odwagę masz przecież skąd brać, nie zaśnij, nie prześpij swej szansy, już pora wstać”.
Ten fałszywy strażnik pamięci to Nawrocki, a wtedy wydawało się, że już nie ma nadziei, jak w piekle Dantego. Ale przebudziliśmy się 15 października i Polska jest wolna. Zagraża nam pisowska recydywa z antypatyczną twarzą Nawrockiego.