Dość tych zdziwień

0
Stefan Niesiołowski
REKLAMA

Co jakiś czas – a właściwie nieustannie – mamy do czynienia ze zdziwieniami, wyrażanymi najczęściej przez publicystów, komentatorów i naśladujących ich polityków. Zdziwienia wyrażane są najczęściej z powodu zachowania i wypowiedzi polityków PiS-u. Są one z reguły wyrazem politycznej naiwności, ignorancji, dobrych chęci i klasycznego działania ludzi, którzy „chcą dobrze”. Dziwią się zachowaniem p. Dudy, który zawetował ustawę „dzień po”, domaga się pozostawienia na stanowiskach pisowskich ambasadorów i innych urzędników, szczególnie dziwi wielu wystawienie na listach wyborczych PiS-u pp. Kamińskiego, Wąsika, Kurskiego, Obajtka itd. Często dziwią wypowiedzi przedstawicieli episkopatu, którzy popierają działanie wymierzone w prawa kobiet, decyzje trybunału p. Przyłębskiej, nakazujące rodzić zdeformowane i niezdolne do życia płody, gigantyczne bogactwa zgromadzone przez takich ludzi reżimu, jak Rydzyk, Jędraszewski, Dziwisz, Głódź, którzy z jednej strony pławią się w jakimś niebywałym luksusie, z drugiej namawiają do życia w ubóstwie i sami to ubóstwo dla innych głoszą, propagują i przedstawiają jako najwyższą cnotę i wartość. Ostatnio przez Polskę przetoczyła się fala zdziwień z powodu wypowiedzi pisowskich dygnitarzy, którzy sędziego Szmydta (bohatera afery hejterskiej, czołowego funkcjonariusza pisowskiego reżimu, specjalistę od zniesławiania, szkalowania i opluwania przeciwników PiS-u) po jego ucieczce na Białoruś przedstawiają jako człowieka związanego z Platformą, Donaldem Tuskiem i generalnie wszystkim, tylko nie z PiS-em. Lista tych zdziwień jest o wiele dłuższa, ale wydaje mi się, że dla pewnych uogólnień i przynajmniej wstępnej analizy wystarczająca.

Każde zdziwienie tym, że p. Duda zachował się jak pisowski dygnitarz i partyjny, zaprzedany reżimowi aparatczyk, a nie jak prezydent RP, świadczy o naiwności i przykro mi to powiedzieć – pewnym deficycie intelektualnym zdziwionego. Ile razy można się dziwić, że kanalia zachowa się jak kanalia, złodziej coś ukradnie, a pijak upije się i wsiądzie do samochodu? Dla mnie bardzo irytujące i przygnębiające były pielgrzymki różnych grup, kobiet, lekarzy, nauczycieli itd. do p. Dudy jeszcze przed wyborami, a już szczególnie upokarzające było oczekiwanie, że coś przyzwoitego zrobi lub do przyzwoitego zachowania namówi p. Dudę jego małżonka. Nie po to chodziłem na manifestacje i wystawałem przed lokalami reżimowej partii lub w innych miejscach, aby potem oglądać liderów tego protestu proszących się pp. Dudów, upokorzonych, ośmieszonych, przegranych z góry, bo przecież oczekiwanie, że p. Duda postąpi wbrew interesom Kaczyńskiego i reżimu to jakby oczekiwać, że dżdżownica lub szkarłupnia zaczną latać. Pan Duda, który ostatnio doznał patriotycznego i narodowego wzmożenia, wybierze z reguły zachowanie najgorsze z możliwych, poprze stanowisko Kaczyńskiego, interes PiS-u. Dla niego liczy się interes macierzystej partii, bo wie, że tylko od niej może oczekiwać poparcia, jakiejś ochrony za to wszystko, co zrobił do tej pory. Nie rozumiem i nie potrafię zrozumieć, dlaczego rząd w ogóle bierze pod uwagę stanowisko tego pana i jego „weta”. Czy nie można uznać, że za wielokrotne łamanie Konstytucji utracił on zdolność do pełnienia urzędu i pasożytuje na państwie na koszt podatników? Nie wyrzucać go z pałacu, niech sobie podpisuje, wręcza ordery, nadaje odznaczenia, ale ignorować jego władzę, decyzje i weta? Niech urocza pani sekretarz z kancelarii prezydenta wygłasza swoje mądre komentarze, kiwa głową i wdzięczy się do słuchaczy, ale nie powinno to pociągać za sobą żadnych skutków.

Takim precedensem już jest odrzucenie a priori „zabezpieczeń” p. Przyłębskiej, która stała się już tylko żałosną resztówką dyktatury Kaczyńskiego. Taką samą resztówką jest Glapiński, Duda i cały sztab urzędników, którzy moim zdaniem zajmują się przede wszystkim szkodzeniem rządowi Donalda Tuska i działają na rzecz powrotu Kaczyńskiego lub kogoś w tym rodzaju do władzy. Taktyka Kaczyńskiego jest cały czas taka sama i jest ona dokładnie realizowana przez pisowców: nigdy nie przyznawać się do błędów; błędy popełniają zawsze nasi przeciwnicy, my nigdy; każde zło, korupcja, draństwo, kłamstwo to wszystko jest wina Tuska, niemieckich agentów, lewaków i zdrajców. Irytujące jest konsultowanie z p. Dudą projektów ustaw, wysłuchiwanie rozważań prezydenckiego urzędnika, niejakiego Siewiery, na temat sytuacji militarnej, polskiej racji stanu, wojny i polityki. Tacy ludzie moim zdaniem służą wyłącznie powrotowi Kaczyńskiego do władzy i niczemu więcej. Nawet tak oczywisty fakt jak przynależność uciekiniera na Białoruś, pisowskiego hejtera związanego z samym jądrem PiS-u, Piebiakiem i Ziobrą, niejakiego Szmydta, to dla pisowców kolejny dowód zdrady Tuska i białoruskich powiązań jego zdradzieckiego reżimu.

REKLAMA (2)

Jest swoją drogą coś obrzydliwego, że wielokrotnie przedstawiany w mediach jako pozbawiony skrupułów, zaprzedany do szpiku kości, pisowski specjalista od niszczenia wymiaru sprawiedliwości, p. Piebiak (taki drobny szczegół z życiorysu tego pana: w procesie, który wytoczyłem Sakiewiczowi z „Gazety Polskiej” za porównanie mnie do Goebbelsa, unieważnił wyrok pierwszej instancji, uniewinniając Sakiewicza – „niezależny” sędzia) nadal paraduje z łańcuchem i orłem na szyi. Reżim, który 15 października utracił władzę, nadal ma bardzo wiele obszarów, które pozwalają mu dość skutecznie blokować i utrudniać, paraliżować reformowanie państwa, nie tylko ukarać przestępców i odebrać im zrabowane i wyłudzone od państwa pieniądze, ale wywiera istotny wpływ na to, co dzieje się w Polsce. „Problem w tym, że zagrożenie państwa ze strony PiS nie minęło. Przewaga sił demokratycznych nad partią Kaczyńskiego nie powiększyła się od 15 października. Wszystkie powody, które kazały nowej koalicji przez pierwsze tygodnie po jesiennych wyborach zachować lojalność i jedność, nadal istnieją. Liczy się bieżąca, mierzona sondażami legitymacja rządu. Żeby wprowadzać radykalne zmiany, a przywracanie państwa prawa takich wymaga, obóz władzy musi mieć poczucie przewagi nie tylko w Sejmie, lecz także wśród wyborców. Dlatego wiele wskazuje na to, że wciąż jest za wcześnie na ogłoszenie ‘normalnej demokracji’, uruchomienie rutynowych konfliktów, kłótni, personalnych rozgrywek, złośliwości, wewnątrzrządowych szantaży, konfrontacyjnego ścierania się programów”. (Mariusz Janicki, „Czy oni jeszcze wrócą”, „Polityka” 10-16.04.2024 r.). Nadchodzące wybory są oczywiście w pierwszym rzędzie obroną Unii przed falą nacjonalizmu, populizmu, moskiewską agenturą, której wzmożenie mamy okazję obserwować, ale także tym, aby w Polsce nie doszła do głosu pisowska wznowa. Miejsce ludzi odpowiedzialnych za niszczenie demokracji, wepchnięcie Polski w szambo, okradanie i dewastowanie naszego kraju jest w więzieniu. Nie stać nas na luksus nieodpowiedzialnych wypowiedzi i sporów typowych dla demokracji, nietrafionych nominacji, uznania, komfort cichego podgryzania kolegów w rządzie i dbania o interes własnej partii kosztem demokratycznej koalicji. Na szczęście obrona Unii jest dokładnie tym samym, co obrona Polski, Polska to dziś Unia, a Unia to Polska. Widać to szczególnie wyraźnie w kontekście wojny na Ukrainie i zagrożenia, jakie moskiewski zbrodniarz stanowi dla pokoju w Europie i na świecie.

REKLAMA (3)

Podczas nieudanej (pisowska telewizja ogłosiła, że było 300 tys. ludzi, a władze Warszawy, że 36 tys. – ja wierzę władzom Warszawy) manifestacji, zorganizowanej przez nacjonalistów i środowiska proputinowskie, popłuczyny po dawnej Solidarności, oprawców zwierząt futerkowych oraz przeróżną odrażającą zbieraninę politycznego folkloru i planktonu, p. Macierewicz wezwał do utworzenia „rządu niepodległościowego”. Jest to ciekawa propozycja świadcząca o pogłębiającej się chorobie Macierewicza, ale bardzo korzystna dla Putina, bo zmierza do zaostrzenia wojny polsko-polskiej i może być próbą przekształcenia jej w jakiś rodzaj wojny domowej. W przypadku Macierewicza od wielu lat mamy do czynienia z dylematem jeszcze z czasów opozycji – agent czy wariat? Co mój brat Marek na jednym z zebrać ROPCiO podsumował generalnie: na jedno wychodzi. I taki pogląd z grubsza w opozycji demokratycznej, tej przedsolidarnościowej, obowiązywał. Taki „niepodległościowy rząd” powinien zająć jakiś kawałek polskiego terytorium, ustanowić tam swój porządek i jak generał Franco w Hiszpanii w 1936 roku poprosić zaprzyjaźnione kraje o pomoc. Najbardziej nadaje się do tego fragment podkarpackiego, może Bieszczady (nawiązując do partyzantki UPA), a pomocy oczywiście udzieliłyby Białoruś i Rosja. Przedstawicielem tego rządu na obszarze sojuszników byłby oczywiście sędzia Szmydt, a radio Maryja jak kiedyś radiostacja „Kościuszko” mogłoby być jego tubą propagandową.

W miarę stabilizowania się demokracji i wolności w Polsce głos szaleńców jest coraz donioślejszy. Kiedyś obowiązywała doktryna, że w miarę budowy socjalizmu zaostrza się walka klasowa. Teraz mamy do czynienia z zaostrzeniem walki sił patriotycznych i narodowych oraz przeróżnych rycerzy JPII, Zakonu Kolumba, wojowników różańca przeciwko wolności i demokracji pod hasłem: „Precz z Unią, niech żyją Trump, Putin, Orban, a w Polsce Kaczyński”.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze