Jak to dobrze, że oni – czyli pisowski gang – nie rządzą już naszym krajem, że już nie tylko nie mogą bezkarnie okradać Polski i Polaków, ale nie mogą prowadzić swojej niszczącej naszą niepodległość, zdradzieckiej polityki wewnętrznej i zagranicznej. Polityka wewnętrzna polegała na przejęciu całej władzy przez małą grupę skupionych wokół Kaczyńskiego lizusów, fanatyków, podłych pod każdym względem i decydujących o losach Polski, z tym że głos decydujący należał zawsze do Kaczyńskiego, który w tym sensie był władcą Polski. Ta mała grupa faktycznie odpowiadała tylko przed Kaczyńskim, który wszystkie możliwości dużego europejskiego kraju miał na swoje potrzeby: policja była jego firmą ochroniarską, budżet państwa bankomatem, rządowe limuzyny prywatnymi taksówkami, a media publiczne służyły komfortowi, jaki daje brak jakiejkolwiek krytyki i odpowiedzialności oraz uwielbianie, aprobata i służalczość. Wywiadów udzielał tylko w służalczych mediach, spotykał się jedynie ze zwolennikami, brał udział jedynie w partyjnych spędach, jublach i masówkach, obsadzonych i organizowanych przez zwolenników, którzy byli specjalnie zwożeni opłacanymi z budżetu państwa autokarami, a czasami jeszcze dodatkowo wynagradzani.
Zasadniczym przesłaniem ideologicznym PiS jest stwierdzenie, że tylko ta partia jest namaszczona i popierana przez Kościół oraz będąca nosicielem chrześcijańskich i narodowych wartości, nadaje się najlepiej do rządzenia naszym krajem. Każdy, kto nie popiera PiS i personalnie wielkiego wodza zbawcy narodu, jest automatycznie wrogiem Polski, agentem Niemiec, pachołkiem Unii, renegatem, zdrajcą i targowicą. Polityka zagraniczna PiS polegała i nadal polega na zwalczaniu Unii Europejskiej i wszystkich polityków, państw, organizacji niebędących entuzjastami PiS. Obok Unii największymi wrogami była administracja prezydenta Bidena, a sojusznikami nacjonaliści, przede wszystkim w Europie. Pisowcy byli bezkrytycznymi wielbicielami i miłośnikami polityki, osoby oraz zwolenników i wszystkiego, co zrobił, powiedział i ogłosił ich idol – wcielenie Napoleona i Piłsudskiego w jednej osobie – wielki, wspaniały, potężny Donald Trump. Wsparcie dla Putina było ledwo zamaskowane, a entuzjazm budzili tacy proputinowscy sympatycy, jak Orban, Pico, Le Pen oraz inni europejscy nacjonaliści, także neohitlerowska niemiecka AfD, która kwestionuje obecne granice Niemiec, co jest wymierzone przede wszystkim w Polskę oraz brytyjscy wrogowie Unii Europejskiej, którzy doprowadzili do brexitu i usiłują za wszelką cenę utrzymać Wielką Brytanię poza UE. Dlatego nieprzypadkowo jeden z czcigodnych biskupów – a Kościół w Polsce jest niezmiennie od dawna sojusznikiem, wsparciem i agitatorem na rzecz PiS – był uprzejmy powiedzieć, że prezydent Duda jest darem od Boga, a rządy PiS to Zmartwychwstanie. Można tylko pogratulować biskupowi trafności, bezstronności, poziomu pobożności, intelektualnej subtelności, wiernego przestrzegania Ewangelii oraz tego, co zawsze Kościół w Polsce kłamliwie głosi – braku politycznego zaangażowania. Jak dotychczas dementi episkopatu, ani żadnego stanowiska władz kościelnych dementujących tę haniebną wypowiedź, nie mogę sobie przypomnieć.
Mamy od miesiąca nową sytuację, która polega na właściwie codziennym festiwalu haniebnych wypowiedzi Trumpa i ludzi z najbliższego mu kręgu osób, które są przekreśleniem całej wieloletniej tradycji, polityki i dyplomacji amerykańskiej, polegającej na wspieraniu wolności i demokracji oraz przeciwstawianiu się tyranii i zbrodniczym ideologiom. „Inauguracja prezydentury Trumpa. Kiedy czytał z promptera, to się kupy trzymało. Chociaż straszna to był kupa, wszystko ociekało populizmem, nacjonalizmem i narcyzmem. Po głównej uroczystości spotkanie dla swoich – Trump nie czyta już, tylko monologuje. Bredzenie wariata. Były putinowski polityk Borys Bondarew na pytanie, jak Putin może patrzeć na Donalda Trumpa, odpowiada: ‘Myślę, że podobnie jak starzy bolszewicy na Hitlera’. (…) To co pokazuje Trump, jest esencją populizmu. Intrygujące, jak mocno pokrywa się z pisowską nienawiścią do elit, głębokim deficytem społecznej empatii, brakiem zainteresowania światem, egotyzmem narodowym i fałszywą cnotliwością. Niewiarą w zmiany klimatyczne oraz w skuteczność szczepionek. Trump jako przywódca ludu amerykańskiego, lud jako esencja narodu. I teza, że Ameryka upadła moralnie i ekonomicznie, dopiero rządy Trumpa pozwolą jej się odrodzić i stać wielką” (Tomasz Jastrun, „Trump show”, „Przegląd”, 27.01.–02.02.2025 r.).
Można oczywiście wybrać i inne cytaty z monologów Trumpa, tyle mówi i tak bredzi, że wszystko to będą znakomite przykłady nieuctwa, głupoty oraz nienawiści do demokracji i wolności. Wskazane wyżej podobieństwo poglądów Trumpa do Hitlera to nie jest jak widać polski kompleks i przesada. W wielu obszarach to podobieństwo jest uderzające, ta sama nienawiść do demokracji, pycha, pogarda dla słabszych, siła na pierwszym miejscu. Oczywiście nikt nie posądza Trumpa o antysemityzm, montowanie komór gazowych, rozpętanie wojny światowej i ludobójstwo, chociaż plany wysiedlania mieszkańców Gazy, „poprawiania” granic z Grenlandią i Kanadą oraz atakowanie prezydenta Zełenskego, a ciepłe słowa pod adresem zbrodniarza Putina, bardzo przypominają hitlerowskie plany zdobywania przestrzeni życiowej (Lebensraum) i pozbywania się mniej wartościowych mieszkańców poprzez przesiedlanie ich np. do Generalnej Guberni. Naziści też pogardzali nauką, mieli własną biologię, genetykę i antropologię polegającą na dzieleniu ras na lepsze i gorsze. Dewastowali naturalne środowisko i stawiali na pierwszym miejscu doraźny zysk polityczny, a nie interesy cywilizacji, z wiadomymi konsekwencjami.
Koszmarem dla Polski i Polaków byłaby sytuacja, gdyby w tak newralgicznym, niebezpiecznym dla świata Europy i Polski momencie naszym krajem rządzili zwolennicy tego rodzaju poglądów. Skazujący nas na izolację w Europie, konflikty z naturalnymi sojusznikami, jakimi są demokratyczne kraje Europy i skazywanie na wątpliwe poparcie nieobliczalnego Trumpa, który tak jak na naszych oczach likwiduje Ukrainę, mógłby równie dobrze likwidować Polskę. Sygnałów, że Europa, a więc i Polska muszą liczyć tylko na siebie i kończy się dotychczasowy układ bezpieczeństwa jest wystarczająco dużo: ”… od tej pory Europa nie jest już priorytetem bezpieczeństwa dla Ameryki i będzie musiała bronić się sama, podczas gdy Pentagon skupi się na granicach USA i ewentualnej konfrontacji z Chinami. Wyłączną sprawą Europy będzie też Ukraina, choć Waszyngton stawia weto na jej wejście do NATO. Pete Hegeseth, który zamiast narad ‘jajogłowych’ w Monachium wybrał przebieżki w śniegu z żołnierzami stacjonującymi w Polsce. Ten niedawny prezenter telewizyjny, a wcześniej żołnierz, który świetnie wypada w kamerze, zdobył Warszawę szturmem i zostawił zapewnienie, że Polski Ameryka nie porzuci. Uwierzyliśmy, bo nie mamy wyjścia” (Marek Świerczyński, „Trzy salwy w Europę”, „Polityka”, 09.-25.02.2025 r.).
Teraz już z grubsza możemy sobie wyobrazić, co czuli Polacy, gdy dotarły do nich wiadomości o decyzjach podjętych w Jałcie i ta radość komunistów Bieruta i spółki, bo to oznaczało dorwanie się z łaski Stalina do władzy. Jakie to ponuro podobne do zapewnień Francji i Anglii w 1939 roku, że nie porzucą Polski i do pisowskiej owacji w polskim Sejmie po wyborze Trumpa.
Jedyną realną siłą pozostaje Europa oraz demokratyczne państwa Unii, które nie dadzą się uwieść propagandzie Putina. Jak wyglądalibyśmy dziś, gdyby rządzili nami sojusznicy Putina, a więc przyjaciela Trumpa. Polska byłaby całkowicie nie tylko bezbronna w sensie militarnych sojuszy, ale bez wsparcia w postaci europejskich sojuszników zdana na łaskę rosyjskiego zbrodniarza. Stajemy w obliczu nowej sytuacji, porównania do Monachium czy Jałty, jak wszelkie historyczne odniesienia, są tylko częściowo trafne, ale są. Gdyby rządzili pisowcy, to bylibyśmy skłóceni z Unią, a Trump ze zrozumieniem odnosiłby się do planów Putina odbudowania dawnego imperium rosyjskiego i sowieckiego. Ale nienawiść PiS do demokracji, wolności i przede wszystkim do wszystkiego, co jest od PiS niezależne i nie jest nacjonalizmem oraz religijnym fanatyzmem, jest tego rodzaju, że sprzymierza się z Putinem i niemieckimi neonazistami, z każdym, byle obalić znienawidzonego Donalda Tuska i dorwać się do władzy, nawet na gruzach wolności. Rządzący w Warszawie przyjaciele przyjaciół Putina nie byliby pytani o przestrzeganie praw człowieka i wolne wybory. Bo Trump mówi o wyborach na Ukrainie, ale nie przypominam sobie, by pytał o wybory w Rosji rządzącego prawie 30 lat Putina?
Osoba przez PiS szanowana i umieszczona w ich „Trybunale Konstytucyjnym”, p. Pawłowicz, była uprzejma powiedzieć, że woli „konserwatywną Rosję niż unijną szmatę” i cieszy się wśród pisowców zasłużonym uznaniem. Nie miejmy złudzeń, na naszych oczach błyskawicznie załamał się układ sił i porządek międzynarodowy, który zbudowany został w czasach prezydenta Wilsona i jego 14 punktów dających podstawę porządkowi wersalskiemu, który z pewnymi modyfikacjami odbudowany został po 1989 roku. Teraz być może świat wróci do czegoś będącego koszmarną karykaturą jałtańskiego porządku, ale ze Stanami Zjednoczonymi jako sojusznikiem rosyjskiej tyranii. Nie ma w nim miejsca dla Polski, chyba że z prorosyjskim reżimem w Warszawie. Kaczyński oczywiście z wszelkimi niezbędnymi modyfikacjami doskonale pasowałby do roli Bieruta, Kamiński do Różańskiego, Kurski jako Sokorski, panią prof. Pawłowicz albo Lichocką widzę w roli Luny Brystigerowej.
Jeden natomiast pożytek z Trumpa jest z pewnością – dodatkowo pogrąża Nawrockiego, a to obecnie wydaje się mimo wszystko dość ważne, aby przyjaciel Wielkiego Bu i gdańskich kiboli nie został prezydentem. Chociaż jak pisze Mariusz Janicki: ”… obywatelski kandydat może się jeszcze obudzić i ogarnąć, ma wkrótce przedstawić program, zostaną wdrożone nowe techniki perswazji, a rozmaite haki nie muszą go zatopić, bo elektoraty, podobnie jak politycy, opancerzyły się. Polityczny podział w Polsce chyba nigdy wcześniej nie był tak głęboki” („Rozsądek w natarciu”, „Polityka”, 05.– 11.02.2025 r.). Ale jego związek z Putinem jest na tyle oczywisty, że trudno sobie wyobrazić, aby mógł w Polsce wygrać wybory, przynajmniej to jedno jest dobre wśród złych wiadomości.
Są już pierwsze wyniki wyborów w Niemczech: CDU/CSU – 29,5 proc., SPD – 16,5 proc., Zieloni – 13,5 proc., AfD – 19 proc., Lewica (Die Linke) – 8,5 proc., decydują się losy FDP – 4,9 proc. To oznacza, że neohitlerowscy sojusznicy Putina, Trumpa i Kaczyńskiego są objęci kordonem sanitarnym i na 4 lata nie mają dostępu do rządów, a potem być może rozpadną się, pogrążą w skandalach i znikną jak inne dotychczasowe partie neohitlerowskie. Złe wiadomości dla Muska, któremu nie pomogła agitacja na rzecz AfD, Putina i oczywiście PiS, dobre dla Polski i Unii. Co jest dobre dla Unii i złe dla PiS-u, jest dobre dla Polski.